Saduceusze w czasach Jezusa należeli do kapłańskiej arystokracji. Opierali się tylko na Pięcioksięgu Mojżesza.
Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób:
«Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: „Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat pojmie ją za żonę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu”. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy pojął żonę i zmarł bezdzietnie. Pojął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę».
Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzewie, gdy Pana nazywa „Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją».
1. Nie uznawali zmartwychwstania, w które mocno z kolei wierzyli faryzeusze, inne żydowskie stronnictwo. Jezus w rozmowie z saduceuszami, argumentując wiarę w zmartwychwstanie, celowo odwołał się do Tory. Zacytował Księgę Wyjścia (3,6.15), uznawaną przez nich za świętą. Pozornie nie ma tu mowy o życiu wiecznym. A jednak. Sednem życia wiecznego jest wspólnota człowieka z Bogiem. Abraham, Izaak i Jakub byli przyjaciółmi Boga. Jahwe, przedstawiając się Mojżeszowi, odwołał się do zażyłości z nimi. Należeli oni do Boga i ich więź z Nim była czymś najistotniejszym. Ponieważ ich życie było tak ściśle zjednoczone z Bogiem, który jest samym życiem, trwają z Nim również po śmierci. Miłość z natury dąży do tego, aby dać życie. Jeśli kogoś kocham, to chcę, by był i by nic mu nie zagrażało, nawet śmierć. Miłość ludzka nie ma tej siły, nie potrafi być tarczą przed śmiercią. Miłość Boga ma tę moc. Abraham, Izaak i Jakub byli ludźmi Bożymi. Dlatego są nieśmiertelni, dlatego żyją, choć umarli.
2. „Ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić” – mówi Pan. Świat po zmartwychwstaniu nie będzie udoskonaloną wersją tego świata. Będzie inaczej. Zbawienie wieczne obejmuje człowieka w całości, zarówno nasze dusze, jak i ciała. Podobnie jak miłość tu, na ziemi, a w wyjątkowy sposób miłość małżeńska, obejmuje jedność duszy i ciała. Człowiek przeżywa przedsmak nieba wtedy, gdy kocha i jest kochany. Najdoskonalszą ikoną zjednoczenia człowieka z Bogiem jest jedność małżonków. Miłość małżeńska ma wymiar sakramentalny, jest komunią osób. Małżonkowie w doświadczeniu miłości małżeńskiej, także w wymiarze seksualnym, mogą doświadczać smaku miłości samego Boga. Mamy kiedyś się z Nim zjednoczyć tak jak mąż z żoną. W niebie nie będzie potrzebna już żadna ikona Bożej miłości, ponieważ zobaczymy Go twarzą w twarz. W niebie nie będzie sakramentów, czyli widzialnych znaków Niewidzialnego, bo On sam będzie widzialny. Jego miłość przewyższa wszelkie inne. W Bogu odnajdziemy także jakoś wspólnotę i miłość z innymi osobami, ale fundamentem szczęścia pozostanie „małżeństwo” z Bogiem, który jest Bogiem Abrahama. Chce być także moim Bogiem.
3. Nasza ciekawość domaga się szczegółów. Musimy ją opanować i zaufać. Zamiast spekulować o zaświatach – trzymać się tego, co tu, na ziemi, jest prawdziwym dobrem. Szukać jedności z Tym, który jest Dobrem Najwyższym. Szukać Tego, który jest Prawdą i Miłością. Jeśli oddajemy się w Jego ręce, jeśli trwamy w komunii z Nim, nasza nadzieja opiera się na skale. Jeśli trzymamy się Chrystusa Zmartwychwstałego, już teraz wchodzimy w życie wieczne. Już jesteśmy jedną nogą tam.