Mnich benedyktyński, świetnie wykształcony historyk, a w końcu duszpasterz i obrońca miasta.
Mnich benedyktyński, świetnie wykształcony historyk, a w końcu duszpasterz i obrońca miasta. Tak, bł. Alfred Ildefons Schuster to postać niezwykła. Początkowo chciał poświęcić się jedynie modlitwie i nauce, pasjonował się archeologią, sztuką sakralną, historią monastyczną i liturgiczną. Jednak latem 1929 roku zostaje mianowany arcybiskupem Mediolanu i kardynałem. To trudny czas dla Italii. Z jednej strony nad Włochami zbierają się już czarne chmury faszyzmu, z drugiej Duce podpisuje konkordat i roztacza wizję wielkiej narodowej wspólnoty. Nawet kardynał Schuster uległ jej czarowi i dopiero przepisy antyżydowskie z roku 1938 działają na niego niczym kubeł zimnej wody. Wybuch II Wojny Światowej i spadające na Mediolan alianckie bomby budzą w tym naukowcu i hierarsze duszpasterza, który na zniszczonych ulicach swego miasta przypomina o pilnej potrzebie stawiania człowieka i jego godności w centrum. Staje się solą w oku Duce, tym bardziej, że w jednym z największych włoskich miast zaczyna budować zupełnie nową wspólnotę. W jej centrum nie ma już marzeń o Wielkiej Italii, którymi Benito Mussolini zwodził przez lata Włochów. Ta tworzona przez dzisiejszego patrona, arcybiskupa Mediolanu, bł. Alfreda Ildefonsa Schustera ma ludziom na nowo pomóc spotkać się z Bogiem. I był temu zadaniu wierny aż do końca. Nie mam wam nic innego do ofiarowania, poza zaproszeniem do świętości – mówi tuż przed swoją śmiercią 30 sierpnia 1954 roku.