Wczoraj, 13 sierpnia, w kościele św. Rocha w lombardzkiej miejscowości Voghera odbyło się modlitewne ostatnie pożegnanie Gabrielli Buzzi. 71-letnia tłumaczka, krytyk teatralny, literacki, od niemal 30 lat związana z Krakowem, zmarła 11 sierpnia w miejscowości Colma di Valduggia we włoskim Piemoncie.
Spoczęła na piemonckim cmentarzu w Monleale, obok męża Albina. W Vogherze spędziła szczęśliwe dzieciństwo w artystycznym otoczeniu. Zarówno jej ojciec Beppe, jak i siostra Claudia organizowali rozmaite przedsięwzięcia teatralne, w których brała także udział Gabriella. Odbyła gruntowne studia filologiczne i teatrologiczne na Uniwersytecie w Mediolanie, uwieńczone doktoratem. W 1993 r. znalazła się w Krakowie. Pisała sprawozdania do prestiżowego włoskiego czasopisma teatralnego "Sipario", a czasem także do czasopism "L'Opera" i "Musical". Dzięki nim Włosi dowiedzieli się wiele o polskim życiu teatralnym i muzycznym. Była wytrawną tłumaczką. Przełożyła na język włoski m.in. sztukę Sławomira Mrożka "Pieszo" oraz książkę Grzegorza Górnego i Janusza Rosikonia "Świadkowie tajemnicy. Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych". Wraz z Pawłem Szumcem tłumaczyła teksty piosenek neapolitańskich i sycylijskich do reżyserowanych przez niego spektakli w Teatrze im. Słowackiego oraz w Teatrze Ludowym.
Była osobą mądrą i dowcipną. W Krakowie nawiązała liczne przyjaźnie. Można ją było najłatwiej spotkać w operze, teatrze i... kościele. Była bowiem osobą bardzo wierzącą. Wspominała, że pod Wawel przyjechała m.in. dlatego, żeby zrozumieć fenomen miejsca, które ukształtowało Karola Wojtyłę/Jana Pawła II. Dokonała m.in. włoskiej adaptacji spektaklu opartego na tekstach K. Wojtyły. Była zaprzyjaźniona z redakcją "Gościa Krakowskiego". W 2012 r. została członkiem krakowskiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. - Żartowaliśmy, że od czasu, gdy Gabriella wstąpiła w nasze szeregi, zamiłowanie do opery włoskiej wśród nas znacznie wzrosło - wspomina Adam Markowski, publicysta, bibliotekarz, bibliograf.
Bliskie kontakty z karmelitankami bosymi oraz szukanie śladów dziedzictwa teatru słowa, w który był niegdyś zaangażowany K. Wojtyła, doprowadziło ją do kontynuującego tradycje Teatru Rapsodycznego krakowskiego teatru Hagiograf im. św. Teresy z Lisieux. Połączyła ją głęboka przyjaźń duchowa z kierującą tym teatrem aktorką Izabelą Drobotowicz-Orkisz.
Jej krakowscy przyjaciele i znajomi podkreślają, że piękno i elegancję lombardzkiej damy łączyła z pięknem duchowym. Ciężka choroba oddzieliła ją fizycznie, lecz nie duchowo od ukochanego miasta u stóp Wawelu.
W bardzo emocjonalny sposób pożegnała ją w mediach społecznościowych I. Drobotowicz-Orkisz. "Gabriello, Gabi Kochana, Sorellina... tak do siebie mówiłyśmy... Nie mogłam do Ciebie pojechać do Włoch, kiedy umierałaś w bólach. Pozostała mi modlitwa. Tu, w Krakowie, jesteś wciąż obecna, zostawiłaś piękne ślady swojego dobra w sercach wielu ludzi. Jesteś częścią naszego Królewskiego miasta, które kochałaś" - napisała aktorka.
"Wciąż mam w uszach Twoje czułe »Jestem Ci blisko«. Ja także, Kochana, teraz w modlitwie za Twoją duszę. Byłaś blisko w życiu codziennym i działaniu mojego Teatru Hagiograf. Wiesz, w godzinie Twojej śmierci, nic nie wiedząc, że ruszasz w Drogę, modliłam się o 15. w Sanktuarium Najświętszego Serca Jezusowego w Trzebini, a potem, kiedy konałaś, rozszalała się burza, a ja siedziałam w samochodzie, odmawiając Różaniec. (...) Dziękuję Ci, Gabi, za wszystkie lata naszej błogosławionej, siostrzanej Przyjaźni. Do zobaczenia w Niebie!" - dodała wzruszona kierowniczka teatru słowa.