Sąd Najwyższy USA orzekł w piątek, że amerykańska konstytucja nie przewiduje "prawa" do aborcji, a sprawa regulacji tej kwestii należy do władz poszczególnych stanów. Sąd odwrócił tym samym dotychczasowy stan prawny obowiązujący od 1973 roku i precedensowej decyzji w sprawie Roe przeciwko Wade. Na jego podstawie legalnie zabito ponad 63 milionów dzieci...
W długo oczekiwanej opinii SN stwierdził, że konstytucja nie przyznaje prawa do aborcji, a wyroki w precedensowych sprawach Roe kontra Wade i Casey kontra Planned Parenthood zostają uchylone jako rażąco błędne. „Konstytucja nie odnosi się do aborcji i żadne takie prawo nie jest w sposób dorozumiany chronione żadnym przepisem konstytucyjnym. Nadszedł czas, aby posłuchać Konstytucji i zwrócić kwestię aborcji wybranym przedstawicielom ludu” – napisał faktyczny autor orzeczenia sędzia Samuel Alito. Jego piórem Sąd Najwyższy niezwykle krytycznie odniósł się do wyroku z 1973 r. i jego późniejszego uzupełnienia. - Jego uzasadnienie było wyjątkowo słabe, a decyzja miała szkodliwe konsekwencje. Zamiast narodowego rozstrzygnięcia kwestii aborcji, Roe i Casey zaogniły debatę i pogłębiły podziały" - napisał.
Przeczytaj nasz komentarz:
Nowy wyrok w sprawie Dobbs v. Jackson Women's Health Organization został przyjęty większością 6:3. Oznacza to, że głosował za nim także prezes SN USA John Roberts, którego stanowisko w tej sprawie uważano za niepewne. I rzeczywiście opowiedział się on po stronie wyroku z tym wszakże zastrzeżeniem, że - jego zdaniem - powinien on dotyczyć nie całych Stanów Zjednoczonych, a jedynie stanu Mississippi, którego sprawa Dobbs vs JWHO dotyczyła bezpośrednio.
Po bezprecedensowym przecieku projektu nowego wyroku, co miało miejsce kilka tygodni temu, proaborcjoniści spodziewali się takiego obrotu sprawy. Zapowiadali, że po wydaniu wyroku zorganizują "noc gniewu". Zresztą, już wcześniej gniew ten przejawił się w kilkunastu atakach na placówki obrońców życia i kościoły katolickie. Przed domem jednego z sędziów SN Bretta Kavanaugh niedaleko Waszyngtonu ujęto w środku nocy mężczyznę uzbrojonego w broń palną, nóż i narzędzia służące do włamań. Przyjechał tam specjalnie z dalekiej Kalifornii. Wcześniej groził sędziemu Kavanaugh, po którym spodziewał się, że będzie głosował przeciw aborcji na życzenie. W dramatycznej sytuacji na drugi plan zeszły zakazane przez prawo manifestacje przed domami prywatnymi sędziów SN, zorganizowane w celu wywarcia na nich pozaprawnego wpływu.
Ogłoszone dziś orzeczenie to najważniejszy od dziesięcioleci wyrok w sprawie aborcji w skali świata, a zarazem wielki triumf obrońców życia. Prestiż Sądu Najwyższego USA jest bowiem ogromny. Wprawdzie dzisiejszy wyrok nie wprowadza automatycznie pełnej, ani nawet szerokiej ochrony życia dzieci nienarodzonych - oddaje te kwestię w ręce władz poszczególnych stanów (ewentualnie Kongresu USA). Jednak - jak się szacuje - nieco ponad połowa amerykańskich stanów posiada już albo przyjmie wkrótce prawa, które będą w węższym czy szerszym zakresie chronić życie tych najmniejszych. Nowy wyrok sprawia, że będą one uchylane na podstawie haniebnego wyroku z 1973 r.