Była niewolnicą. Zabrano jej wszystko. Cały dziecięcy świat.
Była niewolnicą. Zabrano jej wszystko. Cały dziecięcy świat. Zapomniała nawet swojego imienia, bo przeżycia związane z niewolą były silniejsze niż pamięć o sobie. "Bakhitą", tzn. "Szczęśliwą", prześmiewczo nazwali ją łowcy niewolników. Aż do śmierci pamiętała ciężar łańcuchów na nogach. Przechodziła jak towar z rąk do rąk. Sprzedawano ją, licząc wartość jej ciała i sił do pracy. Gdyby pewnego dnia nie znalazła się jako pomoc domowa u włoskiego konsula, podzieliłaby pewnie los innych mieszkańców Afryki w XIX wieku. A gdy ten urzędnik państwowy został zawezwany do Włoch i ona tam właśnie trafiła. Bakhita odzyskała dzięki temu wolność, mogła wreszcie sama o sobie stanowić, mogła pójść gdzie tylko chciała, a wybrała klasztor sióstr kanosjanek w Wenecji. Tu poznała Boga, przyjęła chrzest i nowe imię: Józefina. Przed Józefiną Bakhitą było jeszcze 57 lat życia. Spędziła je w ubóstwie, czystości i posłuszeństwie, podejmując najprostsze klasztorne prace: gotowanie, sprzątanie, szycie. Ta która została uwolniona od łańcuchów niewolnika, swoją wolność wykorzystała do pokornej służby ludziom – tym razem jednak z miłości do Boga. Dlatego dzisiaj odbiera chwałę nieba jako święta zakonnica rodem z Sudanu.