Upadek powstania styczniowego w 1864 roku nasilił represje na ziemiach polskich. Jedną z nich było zamknięcie wszystkich zakonów w rosyjskim zaborze.
Upadek powstania styczniowego w 1864 roku nasilił represje na ziemiach polskich. Jedną z nich było zamknięcie wszystkich zakonów w rosyjskim zaborze. Ojcowie, bracia i siostry mogli oczywiście żyć w habitach aż do śmierci, ale tylko w miejscu internowania. Nie ma zakonów, nie ma nowych kandydatów, nie ma ognisk polskości pod zaborami. Plan był naprawdę szatańsko sprytny, pech jednak chciał, że na drodze jego wykonania stanął Duch Święty, który tak przed carskim ukazem, jak i po nim, nadal wzbudzał w ludziach powołania do życia zakonnego. Dostrzegł to pewien niepozorny kapucyn, bł. Honorat Koźmiński, postanawiając powołać do istnienia duchową partyzantkę – zgromadzenia bezhabitowe, a więc skryte. Skrytki, jak je popularnie nazywano, działać miały w każdym stanie i w każdej większej społecznej grupie. Paradoksalnie największą klęskę pomysł dzisiejszego patrona poniósł pośród arystokracji i księży, bo co do pozostałych środowisk, to z 26 zgromadzeń zakonnych, które powołał bł. Honorat Koźmiński ponad 120 lat temu, do dziś istnieje 16. Powiecie państwo, że zgromadzenia honorackie nie rzucają się w oczy? To dobrze, w końcu miały docierać i nadal docierają z Dobrą Nowiną tam, gdzie widoczny zakonny habit mógłby być przeszkodą.