Dla sióstr służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej niedziela 13 czerwca stała się świętem dodatkowym - oto rozpoczął się Rok św. Edmunda Bojanowskiego, założyciela ich zgromadzenia. W Skoczowie, gdzie siostry posługują od prawie stu lat, Edmund szuka pomocników do wykonania wyjątkowego zadania.
W niedzielę 13 czerwca na ołtarzu Matki Bożej w skoczowskim kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła znalazło się coś, czego tu parafinie jeszcze nie mieli okazji widzieć wcześniej: 25-centymetrowa figurka brodatego mężczyzny w okularach i dwa medaliony z jego podobizną. Zagadkę kim jest mężczyzna i dlaczego jego wizerunki znalazły się tu akurat teraz, rozwiązywały po każdej Mszy Świętej siostry służebniczki dębickie.
13 czerwca 1999 roku to także była niedziela. Papież Jan Paweł II beatyfikował wówczas w Warszawie Edmunda Bojanowskiego - świeckiego mężczyznę, który w czasach zaborów założył na ziemiach polskich zgromadzenie sióstr służebniczek. W 22. rocznicę tego wydarzenia siostry i wszyscy czciciele założyciela rozpoczęli świętowanie Roku bł. Edmunda. A to w związku z przypadającą 7 sierpnia 150. rocznicą jego śmierci - a raczej - narodzin dla nieba.
Pamiątki-cegiełki Roku bł. Edmunda Bojanowskiego, przygotowywane przez chłopców z Domu Pomocy Społecznej sióstr służebniczek dębickich w Skoczowie.Do świętowania dołączyły także siostry służebniczki dębickie ze Skoczowa, które tu pracują i posługują od prawie wieku (za rok upłynie dokładnie sto lat ich obecności). Kiedyś opiekowały się tu sierotami, a od 1951 roku opiekują niepełnosprawnymi chłopakami. Nie ma skoczowianina, który by nie wiedział, gdzie przy ul. Mickiewicza znajduje się prowadzony przez siostry Dom Pomocy Społecznej (dziś to właściwie dwa domy - dwa budynki), powszechnie znany w mieście jako "Caritas".
W niedzielę 13 czerwca na wszystkich Mszach Świętych w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła siostry czytały słowo Boże, a na koniec liturgii s. Honorata Klonowska, dyrektor Domu Pomocy Społecznej, przedstawiała wiernym bł. Edmunda, ale i poprosiła o pomoc w realizacji zadania, które po ludzku wydaje się bardzo odległą przyszłością - ale tylko po ludzku, bo i bł. Edmund podejmował się dzieł, które w jego czasach wydawały się niemożliwe, powierzając je Bożej Opatrzności.
- Przyszłyśmy tutaj, do naszej parafii, do której należymy i na terenie, której posługujemy, opowiedzieć o naszym błogosławionym patronie, o naszym dziele i różnych inicjatywach, które są z nim związane, a które podejmujemy w tym roku - mówiła s. Honorata. - Nasz założyciel to patron bardzo wielu osób. Przede wszystkim dzieci. Zawsze je kochał. To dla nich powstał zastęp służebniczek - aby posługiwać wśród malutkich wiejskich dzieci, które wymagały opieki i pomocy, kiedy ich rodzice wykonywali ciężką pracę w polu, a także w czasie epidemii, kiedy wiele dzieci zostało osieroconych. Błogosławiony Edmund dbał o ubogich i nigdy nie zostawił nikogo w potrzebie. Dzieci, ubodzy i chorzy mają stałe miejsce w charyzmacie naszego zgromadzenia.
Siostry służebniczki dębickie na Mszy św. w skoczowskim kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie.Siostra Honorata tłumaczyła, że Edmund to także patron na czas epidemii - czego siostry szczególnie doświadczają od ubiegłego roku. Mimo swojego słabego zdrowia zawsze odważnie niósł pomoc i szedł do chat, na których były namalowane czarne krzyże, oznaczające dom opanowany przez epidemię cholery. - Dbał także o to, żeby nikt nie przeszedł na drugą stronę, do Pana Boga, bez sakramentu pojednania. To bardzo ważne i ludzie bardzo go za to cenili - mówiła s. Honorata.
Edmund to też patron zdrowego dojrzałego patriotyzmu. - Całego siebie poświęcił, żeby troszczyć się o wartości ojczyzny, o nasze wyzwolenie, o to, co w naszym narodzie najcenniejsze - tego na pewno możemy się od niego uczyć - zwróciła uwagę s. Honorata. - Potrafił jednoczyć wokół dobra. Nie podsycał nienawiści, niesnasek; był pełen miłości do wszystkich, potrafił kochać ponad podziałami.
A czas pokazał, że Edmund jest także możnym patronem rodziców starających się o potomstwo. - W Luboniu pod Poznaniem znajduje się jego sanktuarium. Tam jest pochowany. Nasze siostry wielokrotnie były świadkami, jak na jego sarkofagu rodzice kładli swoje małe dzieci, dziękując Panu Bogu za dar potomstwa, o które prosili za wstawiennictwem bł. Edmunda. Wiemy, że wiele można za jego wstawiennictwem wyprosić - podkreśla s. Honorata.
Dla każdego, kto chciałby bliżej poznać Edmunda, siostry przygotowały książeczki, modlitewniki i obrazki, które można było zabrać ze sobą po Mszy św.
Siostry służebniczki dębickie zapraszają do modlitwy za wstawiennictwem ich założyciela bł. Edmunda Bojanowskiego.I też jego wstawiennictwa siostry wzywają w bardzo szczególnym zadaniu, którego się podjęły wraz ze swoimi władzami zakonnymi w Skoczowie.
- U progu tego roku podjęłyśmy decyzję o rozbudowie naszego domu na ul. Mickiewicza. Chcemy stworzyć chłopcom jak najlepsze warunki do zamieszkania. Obecne lokum to starodawne budynki, w których nie da się prowadzić takiej placówki zgodnie z obecnymi wymogami. Robimy, co możemy, chłopcy są otoczeni miłością i troską, ale budynek już nie spełnia wymogów.
Budowa nowego domu to koszt około 12 mln zł. Kwota niewyobrażalna, ale siostry ufają, że jeśli nie one, to ktoś kiedyś na pewno dom, który ma być dziełem Bożym, postawi. Nazwały go Przestrzenią Opatrzności, bo Opatrzność była nieraz jedyną drogą bł. Edmunda w podejmowanych przez niego działaniach.
W budowę włączyli się także sami chłopcy ze skoczowskiego DPS-u, którzy wytrwale wykonują gipsowe figurki bł. Edmunda, medaliony i magnesy z jego wizerunkiem i malują je farbami, które nadają im stylowy wygląd figurki wykonanej z mosiądzu. Tak rozpoczęła się akcja: "Bł. Edmund w Twoim domu". Każdy może zamówić taką figurkę za pośrednictwem strony promującej budowę domu: Przestrzeń Opatrzności.
Tam też można znaleźć różne możliwości wsparcia: nie tylko materialnego, ale i duchowego. Za pośrednictwem strony można wpłacić dowolne ofiary, można licytować pastelowe obrazy o tematyce biblijnej, rysowane przez Grzegorza Dostatniego, podopiecznego sióstr, zwanego "skoczowskim Nikiforem"; można także nabyć bilet na występ chłopców, któzy przygotowali kilka pantomim ewangelizacyjnych (niedługo ukaże się płyta z ich nagraniem - będzie ją można zakupić za pośrednictwem strony).
Budowę można wesprzeć również składając deklarację postu i modlitwy w intencji budowy - formularz również jest dostępny na stronie Przestrzeni Opatrzności.
Jak podkreślił ks. Juliusz Kropacz, wikary skoczowskiej parafii, siostry są świetnymi promotorkami miłości wobec chłopaków, których powierzono ich opiece. Zapewnił, że i parafia wspomoże finansowo budowę domu. Jednocześnie dziękował siostrom za ich pracę dla wspólnoty - to siostry dbają o kwiaty w kościele, czyste obrusy i odnowę szat liturgicznych. - To ich wielka mrówcza codzienna praca. Za tę posługę niech im Pan Bóg stokrotnie wynagrodzi - podkreślił.
Obecnie chłopcy mieszkają w dwóch budynkach: zabytkowym z 1910 r. - 23 podopiecznych, i w wynajmowanym budynku oddalonym o kilkaset metrów od głównego budynku - 16 chłopców. W nowym domu będzie mogło zamieszkać dodatkowo jeszcze dziewięciu.
W zabytkowym budynku problemem jest jego architektura: wysokie ściany, słabe zaplecze sanitarne, duże odległości pomiędzy pokojami mieszkalnymi, brak pomieszczeń do zabaw, terapii i rehabilitacji, izolatek dla chorych. Takie warunki to także duże obciążeniem dla personelu, który w tak trudnych warunkach wykonuje posługę.
Projekt Przestrzeni Opatrzności jest wyceniony na 12 milionów złotych. Siostry są na etapie opracowania projektu wraz z pozyskiwaniem pozwoleń i uzgodnień co do warunków w zaplanowanej lokalizacji. Dom powstanie w sąsiedztwie obecnie istniejącego budynku wpisanego w rejestr zabytków Skoczowa, co nie ułatwia zadania. W obecnie istniejącym budynku pozostaną: kaplica, biura, kuchnia, pralnia oraz powstaną pomieszczenia dla terapii i rehabilitacji, a także gabinety dla specjalistów.
Pierwszy etap to koszty projektu i wykonania fundamentów - to koszt 900 000 zł.
Serdecznie zachęcamy do wsparcia budowy!
Wkrótce w papierowym "Gościu" także o tym, jak powstają figurki bł. Edmunda i jak wygląda codzienność w domu, a właściwie dwóch domach na ul. Mickiewicza.