Jeszcze tylko w niedzielę Trójcy Przenajświętszej i przez kilka kolejnych dni w kościele św. Barbary w Mikuszowicach Krakowskich można zobaczyć w ołtarzu głównym niezwykły Tryptyk Mikuszowicki, przedstawiający m.in. Rozesłanie Apostołów. Kolejna okazja - 15 lipca.
Pochodzący z XV w. Tryptyk Mikuszowicki - to już nazwa oficjalnie funkcjonująca w nomenklaturze historii sztuki - trafił tu nieznanymi drogami po modernizacji katedry wawelskiej, kiedy usuwano tam elementy gotyckie i wprowadzano ołtarze barokowe.
Pomyłkowo określano go „Wniebowstąpienie Pańskie”. Faktycznie to "Rozesłanie Apostołów" - w części środkowej - i czterech doktorów Kościoła na obu skrzydłach: Grzegorz Wielki, Hieronim, Augustyn i Ambroży, a przy nich symbole ewangelistów. Na rewersie skrzydeł zaś umieszczono cztery sceny z Noego Testamentu: "Powołanie św. św. Piotra i Andrzej" oraz "Wizja św. Jana na wyspie Patmos" oraz "Ucieczka św. Pawła z Damaszku" i "Nawrócenie podskarbiego królowej Kandaki przez św. Filipa".
Początkowo tryptyk nigdy nie był umieszczony w głównym ołtarzu. Z zapisów najstarszego inwentarza parafialnego z 1835 r. wynika, że znajdował się w ołtarzu prawym. Adnotacja z 1861 r. wskazuje, że jeszcze wtedy był eksponowany w całości.
Nowe prezbiterium w Mikuszowicach Krakowskich.Kiedy w 1866 r. przystąpiono do konserwacji ołtarza głównego, w którym zawsze królowała św. Barbara, zastanawiano się co zrobić z tryptykiem. Rozdzielono skrzydła od części środkowej i wmontowano je w ołtarz z wizerunkiem św. Barbary Wtedy też obcięto dolne części skrzydeł, by pod nimi zmieściły się figury ewangelistów (które niebawem zostaną na powrót zamontowane). Obraz z części środkowej trafił zaś do zakrystii.
W 1935 r. ks. Jacek Brońka, mikuszowicki ekspozyt (odpowiednik proboszcz przed powołaniem parafii) zauważając zły stan techniczny tryptyku, postanawia zainteresować nim konserwatorów i historyków sztuki. Wtedy wszyscy uświadamiają sobie, jak wielki skarb posiadają Mikuszowice.
Na stałe w głównym ołatrzu zamontowano wizerunek św. Barbary i Tryptyk Mikuszowicki.- Ks. Jacek czyni starania o konserwację tego tryptyku i scalenie go. Pojawia się myśl żeby wrócił na ołtarz główny - opowiada ks. Grzegorz Klaja. - W 1935 r. obraz wyjeżdża do Krakowa, skąd po konserwacji miał wrócić po roku do Mikuszowic. Pojawiają się jednak "schody", tłumaczone różnymi względami, a głównie: brakiem pieniędzy na konserwację tak znakomitego dzieła. Za zezwoleniem kard. Adama Sapiehy (ale bez zgody parafii), tryptyk trafia jako depozyt do Muzeum Narodowego w Krakowie. Przekazanie tłumaczy się koniecznością ochrony dzieła ze względu na jego wartość czego ekspozytura może mu nie zapewnić. Muzeum musi spełnić jednak dwa warunki: na tryptyku zawsze będzie napis, że to własność kościoła w Mikuszowicach, a drugi warunek: muzeum wykona wierną kopię dzieła i przekaże ją parafii. Niestety przed wybuchem II wojny światowej wierna kopia nie trafiła do Mikuszowic. Możemy tylko podejrzewać jak przeżywali to parafianie i ks. Jacek.