Dzisiejszy patron to dar od Boga nie tylko z powodu takiego właśnie znaczenia swojego imienia.
Dzisiejszy patron to dar od Boga nie tylko z powodu takiego właśnie znaczenia swojego imienia. Św. Teodozy to darem dla nas, współczesnych, byśmy się czegoś nauczyli na jego przykładzie, ale przede wszystkim to darem dla Kościoła, którego owoce są z nami po dziś dzień, choć wszystko zaczęło się 1600 lat temu. Św. Teodozy urodził się ok. roku 424 w Kapadocji i od młodości czuł, że jego powołaniem jest życie bogobojne, na wzór pustelnika. To dlatego opuścił rodzinne strony dzisiejszej Turcji i udał się w podróż do Ziemi Świętej. Przemierzając okolice Syrii, na swojej drodze natknął się jednak na św. Szymona Słupnika, który przepowiedział szukającemu Boga młodzieńcowi, że znajdzie go nie w samotności, lecz we wspólnocie dla której stanie się pasterzem. Ponieważ ta wizja wydawała się św. Teodozemu mało realna, dlatego kontynuował swoją podróż do Ziemi Świętej, by tam w wielkiej skrytości osiąść jako pustelnik w jaskini położonej na szlaku z Jerozolimy do Betlejem. Nie minęło jednak wiele czasu, a wokół św. Teodozego zaczęli gromadzić się liczni uczniowie, adaptując na swoje mieszkania okoliczne pieczary skalne. Gdy ich liczba zmieniła to miejsce w małe miasteczko, nasz dzisiejszy patron chcąc nie chcąc musiał wziąć na swoje barki przepowiadane mu 'duchowe przewodnictwo'. Wiązała się z nim przede wszystkim reorganizacja dotychczasowej koncepcji wielu rozrzuconych pustelni. Św. Teodozy wpadł na pomysł, by połączyć wszystkich swoich uczniów w małe grupy, które jednoczyć będzie język, jakim się posługują na co dzień, a także reguła wspólnej modlitwy i pracy w wybudowanych specjalnie dla każdej z grup warsztatach. I tak zaczęła się tworzyć formuła życia wspólnotowego, którą dzisiaj doskonale znamy, a która w wieku V była prawdziwą duchową rewolucją. Jeżeli św. Teodozy liczył, że po takim organizacyjnym wysiłku odetchnie w swojej pustelni to bardzo się pomylił. Jego innowacja zaczęła bowiem pączkować w innych częściach Ziemi Świętej, a nad wszystkimi tymi eremami, z woli patriarchy Jerozolimy, duchową opiekę miał sprawować właśnie nasz dzisiejszy patron. Co więcej, jeszcze w wieku 90 lat musiał obchodzić je wszystkie i jako ich duchowy zwierzchnik bronić je przed herezją monofizytów. Ściągnęło to zresztą na niego gniew cesarza, który sprzyjał odstępcom, dlatego skazał św. Teodozego na wygnanie. I to był chyba pierwszy raz, gdy ten niemal stuletni Cenobiarcha - czyli "ojciec wielu klasztorów" jak go nazywano - musiał wreszcie przebywać gdzieś sam. Św. Teodozy, nie zmarł jednak w samotności tylko pośród swoich uczniów. Było to dokładnie 11 stycznia 529 roku, niedługo po powrocie z banicji.