Chodził po całej Galilei. Mk 1,39
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.
Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem».
I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.
Chodził po całej Galilei. Mk 1,39
Pierwszymi, którzy doświadczają mocy Jezusa, są ci, którzy dla innych są niewidzialni. Pochowani po domach, cierpiący w samotności, zmagający się za zamkniętymi drzwiami z grzechem, który przygniata. Wszechmoc Boga objawia się nie tylko w epicentrum wydarzeń oglądanych na ekranach telewizorów czy na głównych stronach portali internetowych. Jego wszechmoc ujawnia się w pierwszej kolejności tam, gdzie ludzki wzrok nie dociera lub nie chce dotrzeć. Ciemne zaułki, brudne pokoje, szarość codzienności. Nieprzenikniony mrok życia i serca. Oto miejsca, gdzie w pierwszej kolejności rozbłyska Jego światło, przynoszone ręką i głosem tych, którzy Mu uwierzyli i zaufali.