Podniesienie wilgotności powietrza w pomieszczeniach może zmniejszyć ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-CoV-2 - ocenili japońscy badacze na podstawie eksperymentu opisywanego w środę przez publiczną stację NHK.
Badacze porównali ilość kropelek, jakie po kichnięciu osiadały na twarzy osoby siedzącej 1,8 metra od kichającego. Okazało się, że przy wilgotności rzędu 30 proc. kropelek było trzy razy więcej, niż gdy wynosiła ona 90 proc - podała NHK.
Stacja zamieściła również symulację komputerową, przedstawiającą opisany scenariusz. Przy 90-procentowej wilgotności znacznie więcej kropelek opadło na stół koło kichającego, natomiast przy wilgotności 30 proc. większa ich liczba poleciała dalej i dłużej unosiła się w powietrzu.
Do podobnych wniosków doszli wcześniej naukowcy z Niemiec i Indii, którzy przeanalizowali 10 badań z całego świata. Stwierdzili oni, że przy niskiej wilgotności wirus nie tylko dłużej utrzymuje się w powietrzu, ale również łatwiej wnika do organizmu przez suchą błonę śluzową w nosie człowieka.
Badacze ostrzegli przy tym, że zbliżająca się zima na półkuli północnej oznacza zwiększone ryzyko dla "milionów osób" przebywających w ogrzewanych pomieszczeniach, ponieważ ogrzewanie osusza powietrze. Zalecili utrzymywanie względnej wilgotności na poziomie 40-60 proc. - przekazała stacja DW.