O kwarantannie na ulicach Kuby, pustych sklepach i pierwszej w historii transmisji Mszy św. w telewizji opowiada misjonarz z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej - ks. Witold Lesner.
Puste sklepy i apteki
Gorzej wygląda sprawa z zaopatrzeniem w produkty spożywcze i higieny. W Polsce czy w krajach rozwiniętych było przynajmniej co wykupić ze sklepów. Na Kubie już od kilku miesięcy borykamy się z wielkim niedoborem. Już kilka razy widziałem w sklepie czy przed nim przepychające, a nawet bijące się osoby, by kupić kostkę mydła, proszek do prania czy olej lub kawałek kurczaka. Dodatkowo wczoraj w wiadomościach podano, że nastąpią dalsze ograniczenia w dostawach. Serce się ściska! Jednak nie ma jak temu zaradzić, bo w sklepach nie ma właściwie nic, a najgorsze jest to, że nie ma wielkiej nadziei, że będzie.
Puste półki w sklepach. Archiwum ks. Witolda LesneraPodobnie ma się sprawa z lekarstwami. Ostatnio musiałem kupić pewną maść i tabletki. Lekarka wypisując receptę, od razu mi powiedziała, że tego w aptekach nie dostanę, więc na tej samej kartce napisała mi, jak samemu przygotować potrzebne lekarstwo z kilku innych medykamentów. No i znalazła się w parafii pielęgniarka, która poszukała u siebie i znajomych wszystkiego, co było konieczne, tak że przygotowała mi „zastępczą wersję”. Inny przypadek: jedna z parafianek niedawno złamała nogę, więc poszła do punktu medycznego pierwszego kontaktu, skąd po stwierdzeniu złamania… odesłali ją do domu zupełnie bez niczego – nie było nawet bandaży czy gipsu. Biedna męczyła się kilka dni, aż zawiozłem ją do szpitala wojewódzkiego. W aptekach brak nawet podstawowych witamin, leków przeciwbólowych, nie wspominając już o antybiotykach.