Takiej historii w cieszyńskim Zakładzie Karnym nie znał wcześniej nikt. Po 13 miesiącach odsiadki, w poniedziałek 24 lutego, Tomek opuścił to miejsce. W czwartek 27 lutego wrócił. Dobrowolnie. Znajomi zza krat nie wierzyli, że to zrobi.
Arkadiusz Wilczkowski za kraty trafił pierwszy raz. - Samo wejście na drugą stronę już robi wrażenie na kimś, kto - jak ja - nigdy w zakładzie karnym nie był. Zobaczyć, jak słowo Boże tam dociera to naprawdę wyjątkowe doświadczenie... - mówi.
- Chodzę do więzienia z o. Rafałem od lat - dodaje Ryszard Sikora. - Ale dopiero niedawno uświadomiłem sobie, że takiej biedy, jak w tym miejscu, nie widziałem nigdzie. Ci ludzie nie mają nic. Brakuje im przyjaciół, rodziny. Wielu nie ma nikogo, do kogo mogliby wrócić po wyjściu stąd. Gdy patrzę na nich, jak chłoną to, co się im głosi, jak słuchają, jestem przekonany, że za murami tak nie jest. Czasem żartuję, że najlepszy sposób na ewangelizację to zamknąć ludzi w podobnym miejscu i głosić im Ewangelię.
Bernard Wesoły był w zakładzie po raz drugi. Wcześniej - kilka lat temu - także na bierzmowaniu. - Za pierwszym razem czułem się mało komfortowo, kiedy w drodze do kaplicy zamykały się za nami kolejne bramy. Dziś już o tym nie myślałem. Myślałem o czymś innym, patrząc na tych chłopów: "Siedzicie tu zamknięci, ale w Bogu jesteście wolni". Choćby nie wiadomo gdzie cię zamknęli, jesteś wolny, kiedy masz Boga w sobie - mówi.
Jerzy Żoch przychodził do więźniów jeszcze ponad 10 lat temu z o. Boguchwałem, od 7 - z jego następcą o. Rafałem. - Czuję, że Pan Jezus mnie tu potrzebuje. Pracuję na trzy zmiany, więc kiedy tylko praca mi pozwala, jestem tu i dwa razy w tygodniu, żeby pomóc o. Rafałowi. Taki największy owoc, jaki dostrzegam, to fakt, że tak wielu ludzi dopiero tutaj ma okazję spotkać Pana Jezusa. Nie byli ileś lat w kościele, nie przystępowali do sakramentów. Gdyby nie trafili tutaj, być może by Go nie spotkali. A On ich tu odnajduje... Część z nich przychodzi z przekonania, część, żeby się wyrwać z celi, ale tak czasem myślę, że to jest tak: kiedy stoisz na deszczu, nawet pod parasolem, to i tak jakoś zmokniesz, gdy deszcz zacina. Wierzymy, że nawet u tych, którzy zaczynają przychodzić z ciekawości, obudzi się ciekawość i pragnienie spotkania z Bogiem - tłumaczy.