Takiej historii w cieszyńskim Zakładzie Karnym nie znał wcześniej nikt. Po 13 miesiącach odsiadki, w poniedziałek 24 lutego, Tomek opuścił to miejsce. W czwartek 27 lutego wrócił. Dobrowolnie. Znajomi zza krat nie wierzyli, że to zrobi.
W kaplicy Zakładu Karnego w Cieszynie w czwartek 27 lutego bp Roman Pindel udzielił sakramentu bierzmowania 3 osadzonym: Tomaszowi, który za swojego patrona wybrał św. Krzysztofa, Dawidowi, który wybrał św. Jana, i Przemysławowi - on wybrał św. Antoniego. Do tego dnia przygotowywał ich o. Rafał Kogut OFM wraz ze wspomagającą go ekipą ze Szkoły Nowej Ewangelizacji "Zacheusz" ze wspólnot w Cieszynie i Chybiu, a także jednym członkiem wspólnoty "Radość" Odnowy w Duchu Świętym. Na czwartkową uroczystość przyszli razem z o. Rafałem ci, którzy odwiedzają tu z nim więźniów od lat, ale i tacy, dla których to była pierwsza wizyta za kratami.
Z cieszyńskiej wspólnoty posługiwali: Ryszard Sikora i Bernard Wesoły, a z "Zacheusza" w Chybiu - Tomasz Gruszka, Aleksander Dziędziel i Arkadiusz Wilczkowski. Z cieszyńskiej Odnowy jest Jerzy Żoch.
Tym razem sakrament bierzmowania przyjęło trzech osadzonych. Dwaj z nich - jak i wszyscy osadzeni obecni w kaplicy - przyszli w więziennych, jednolitych zielonych bluzach i spodniach. Jeden - Tomek - w odświętnej koszuli i dżinsach. Bo Tomek już nie jest osadzonym. W poniedziałek 24 lutego zakończyła się jego kara - odsiedział 13 miesięcy. W tym czasie przychodził na spotkania prowadzone przez o. Rafała i zdecydował się przystąpić do bierzmowania.
- Tutaj, w więzieniu, Pan Bóg dał ni najlepszy prezent, jakiego nigdy bym się nie spodziewał. W miejscu, które nikomu dobrze się nie kojarzy, dał mi poznać siebie i swoją miłość do mnie - opowiada Tomek. - 10 lat temu na moich rękach zmarł mój tata. Miałem o to wielki żal do Pana Boga. Przestałem chodzić do kościoła. Zaczęły się dziać w moim życiu niedobre rzeczy, Kiedy trafiłem tu, do Cieszyna, i poszedłem na spotkanie z o. Rafałem, przeżyłem coś, czego nie doświadczyłem nigdy. Dostałem takiego pozytywnego kopa do życia. Dowiedziałem się, że Pan Bóg mnie, człowieka który czynił zło, mimo to kocha - bez względu na to, kim byłem, kim jestem, co robiłem. Dla miłości Bożej nie ma żadnych granic, żadnych murów. Zafascynowało mnie to. Ojciec Rafał przygotował tu dla nas kurs Nowe Życie. Był tam taki czas, kiedy przybijałem do krzyża swoje grzechy. Wiem, że Jezus cierpiał za nie, że za mnie umarł, ale też odpuścił mi grzechy i przebaczył. Dał mi szansę na nowe życie.
Bp Roman Pindel przewodniczył Mszy św. z udzieleniem sakramentu berzmowania w kaplicy Zakładu Karnego w Cieszynie.Chłopaki zza krat nie wierzyli, że Tomek z własnej woli, w trzecim dniu życia na wolności, ponownie tu trafi. - Nie wyobrażam sobie, żeby tu nie być po tym, co o. Rafał zrobił dla mnie. Nigdy wcześniej nie myślałem o bierzmowaniu. To on mnie do niego przygotował. Może i dobrze, że stało się to teraz, kiedy mam 31 lat. Ten dzień przeżywam bardziej niż Pierwszą Komunię. Na nowo pokochałem Boga i chcę, żeby mnie prowadził, żebym już nie pobłądził. Wybrałem św. Krzysztofa, bo dużo jeździłem samochodem. Wierzę, że będzie nade mną czuwał - mówi.
Drugi z bierzmowanych - Przemek - opowiada: - Całe życie błądziłem. Z Kościołem nie miałem nic wspólnego. Dopiero tutaj zacząłem chodzić na spotkania i na Msze. Mocno przeżyłem kurs Nowe Życie. Łzy mi same leciały, gdy usłyszałem o Bożej miłości i że mnie, takiego jaki jestem, Pan Bóg kocha bezinteresownie cały czas. Czy robię źle czy dobrze, Jego miłość jest taka sama. Ale ja już nie chcę być taki sam jak byłem... Moja mama przez całe życie nie dawała sobie ze mną rady. Zmarła w czerwcu ubiegłego roku. Wierzę, że patrzy teraz na mnie i jest ze mnie dumna.
Dawid ma jeszcze ponad 3 lata odsiadki przed sobą. - Zacząłem tu przychodzić na spotkana, żeby nie siedzieć w celi. Ojciec Rafał ma taką mocną wiarę i umie o niej mówić. Chyba nic nigdy w życiu mi tak na psychikę nie wjechało (w dobrym znaczeniu), jak to Nowe Życie, kiedy dowiedziałem się o Bożej miłości. Na różne sposoby o. Rafał i chłopaki, którzy z nim tu przychodzą, pokazywali nam, że każdy z nas jest dla Pana Boga wyjątkowy, każdego kocha. To był dla mnie szok - że kocha mnie, kogoś, kto nie był dobry. A poza tym wiem, że bierzmowanie jest potrzebne, żeby zostać chrzestnym.