Takiej historii w cieszyńskim Zakładzie Karnym nie znał wcześniej nikt. Po 13 miesiącach odsiadki, w poniedziałek 24 lutego, Tomek opuścił to miejsce. W czwartek 27 lutego wrócił. Dobrowolnie. Znajomi zza krat nie wierzyli, że to zrobi.
Ojca Rafała nie mogło oczywiście zabraknąć podczas Eucharystii, której przewodniczył bp Pindel. Przy ołtarzu stanął także ks. Piotr Góra, sekretarz biskupa.
W homilii ordynariusz bielski odwołał się do przeczytanej Ewangelii, a szczególnie do słów: "Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje". Nazwał ten fragment programowym, który powinno się przeczytać człowiekowi dorosłemu, niebędącemu chrześcijaninem, i zapytać go: "Chcesz tego?".
Jak zauważył biskup, Jezus mówi, że skończy źle, ale też zapowiada, że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Jednocześnie mówi o trzech warunkach, które powinien spełnić człowiek, który chce pójść za Nim, chce być Jego uczniem, chrześcijaninem. Sam Jezus przeszedł taką drogę - On wie, co mówi. Te trzy warunki to: zaprzeć się samego siebie, wziąć swój krzyż, naśladować Jezusa.
Biskup Pindel tłumaczył, na czym polega każdy z warunków. Zaprzeć się samego siebie znaczy wystąpić przeciw temu, co jest we mnie złe. Wziąć własny krzyż - krzyż choroby, złej opinii o sobie, tego, co zaleca mi się, bym był zdrowy, a co nie przychodzi łatwo. Naśladować Jezusa to chodzić po Jego śladach, jak po śladach butów na świeżym śniegu. Nawet kiedy śladów już nie będzie widać, ta pierwsza nauka zaczyna wchodzić w krew - wiesz, jak stawiać kroki, w jaki sposób się poruszać. Poznajesz słowo Boże, a następnie potrafisz je odnieść do rzeczywistości, w której aktualnie żyjesz, uczysz się, wiesz, co Jezus zrobiłby na twoim miejscu.
- Życzę, by podjęta dziś decyzja była zdecydowanym "chcę iść za Jezusem, chcę być Jego uczniem, chcę być chrześcijaninem" - zakończył biskup.
Na zakończenie liturgii bierzmowani otrzymali na pamiątkę książkę o historii Asii Bibi "Nareszcie wolna".
Bierzmowanie za kratami było też przeżyciem dla mężczyzn z "Zacheusza", którzy posługiwali przy ołtarzu, a także śpiewem, grą na gitarach i byli świadkami bierzmowanych.
Aleksander Dziędziel był na posłudze w więzieniu po raz trzeci. - Za pierwszym razem trafiłem na Mszę św. z poświęceniem drogi krzyżowej, wykonanej przez jednego z więźniów. Ten drugi raz to był kurs Nowe Życie - opowiada Olek. - Niesamowicie pozytywne doświadczenie. Patrzyłem na tych ludzi, którzy niejedno przeszli w życiu, a teraz starają się je naprawić. Są bardzo serdeczni wobec nas i otwarci na Boga. Widzę, jak słuchają, jak są skupieni na tym, co mówimy. Różnica w prowadzeniu kursu Nowe Życie w tym miejscu a w innych, w które trafiamy, jest tylko jedna: tam w każdym momencie można wyjść na zewnątrz. Tu trzeba być obecnym cały czas.