To sanktuarium wyrosło z historii, którą żył cały świat, z żarliwej modlitwy i ludzkich łez.
W sanktuarium Matki Bożej w Borkach, będącym wotum za ocalenie życia Ojca św. Jana Pawła II, 22 lutego bp Leszek Leszkiewicz poświęcił witraże. - Ich powstanie było ogromnym wysiłkiem dla parafii, wsparło to dzieło wiele osób także spoza naszej wspólnoty, związanych z tym miejscem. Jego historia jest niezwykła. Żyje bardzo mocno zwłaszcza w ludziach starszych, którzy wydarzenia te pamiętają. Żal, że coraz więcej ich odchodzi - mówi miejscowy kustosz ks. Józef Jeziorek.
To wydarzenie zmieniło historię Borków. Beata Malec-Suwara /Foto GośćSześć małych witraży przedstawia świętych i błogosławionych, dwa - największe, znajdujące się w prezbiterium kościoła - opowiadają historię tego miejsca, która zaczęła się 13 maja 1981 roku.
Modlitwa o ocalenie życia Janowi Pawłowi II
Powstanie kościoła w Borkach budowały bowiem wydarzenia, które na zawsze połączyły to miejsce z Matką Bożą Fatimską i Janem Pawłem II. To tutaj 13 maja 1981 roku w czasie poświęcenia placu pod budowę kościoła do bp. Jerzego Ablewicza i wiernych dociera wiadomość o zamachu na papieża. Msza staje się żarliwą modlitwą o ocalenie Jana Pawła II.
Drugi z 20-metrowych witrażu przedstawia poświęcenie placu pod budowę kościoła w Borkach przez bp. Jerzego Ablewicza. Beata Malec-Suwara /Foto Gość- Uroczystość na placu już trwała, kiedy przybiegł do nas sąsiad z informacją usłyszaną w radio, że Jan Paweł II został postrzelony. Głośno krzyknął to do nas. Wielu zaczęło rozpaczać, wszyscy jak jeden mąż płakali. Biskup podjął decyzję o modlitwie za Ojca Świętego - opowiada jedna z parafianek.
- Ksiądz biskup Ablewicz także postanowił, by ten kościół, który miał tu stanąć, był wotum wdzięczności za ocalenie życia papieżowi. Początkowo miał mieć tytuł Matki Bożej Różańcowej, ale po tych wydarzeniach zyskał także patronkę w Matce Bożej Fatimskiej - opowiada ks. Józef Jeziorek.
Matka Boża od papieża
Papież dowiedział się o tej żarliwej modlitwie w Borkach o jego ocalenie. Kiedy podczas pielgrzymki dziękczynnej do Fatimy, w której wziął udział także bp Jerzy Ablewicz, otrzymał w darze figurę Matki Bożej Fatimskiej, po poświęceniu jej w Rzymie ofiarował ją tarnowskiemu biskupowi z przeznaczeniem do Borek. Nie było tam nawet jeszcze kościoła. Matka Boża przez rok czekała w kaplicy biskupa na "swój nowy dom".
Niewielka figura Matki Bożej Fatimskiej w ołtarzu głównym, ofiarowana Borkom przez Ojca św. Beata Malec-Suwara /Foto GośćWprowadzenie figury do dolnego kościoła w Borkach odbyło się w maju 1983 roku. - Ludzie witali Matkę Bożą od papieża, ustawiając się przy pięknie ustrojonej drodze. Śpiewali pieśni, płakali, machali do Niej, inni klękali - opowiadają świadkowie tych wydarzeń.
Z dniem tym związana jest także tragiczna historia, która w ludziach tu żyje. Tego dnia popołudniu w Wiśle utopiło się trzech chłopców, ministrantów, którzy także przez chwilę mieli okazję figurę Matki Bożej nieść - Karol, Zbigniew i Ryszard. W kościele trwało 24-godzinne czuwanie przy Matce Bożej.
- Syn dopytywał, kiedy pójdziemy na adorację. To był niezwykle rozmodlony i rozsądny chłopak. Proboszcz mawiał, że wyrośnie z niego wielki człowiek. Rano nie wyszedł z domu bez pacierza, podczas którego odmawiał także Różaniec. Na różańcu modlił się też w drodze do szkoły. Potrafił odmówić kolegom wspólnego wyjścia, kiedy szedł na majówkę albo różaniec. Przeżywał niezmiernie przyjazd Matki Bożej do naszej parafii. Objechał drogi na rowerze i oglądał, jak pięknie są ustrojone - opowiada mama jednego z chłopców.
To był gorący dzień. Chłopcy poszli nad Wisłę. Jeden z chłopców wszedł do wody. Kiedy zaczął się topić, koledzy wskoczyli za nim, żeby go ratować.
- Przez miesiąc nie odnaleziono ciała syna. To był dla nas straszny czas. Wypatrzył je wędkarz w Tarnobrzegu, zaplątane w przybrzeżne zarośla, w dniu, kiedy papież lądował w Polsce w czerwcu 1983 roku - wspomina jego mama.
Mamo, modlisz się za mnie?
Niezwykle dla mamy chłopca musiały brzmieć słowa bp. Leszka Leszkiewicza, kiedy wczoraj w Borkach w czasie homilii mówił, czym jest świętość. - Syn pytał mnie, jak się zostaje świętym i czy modlę się za niego. Mówił, że też modli się za mnie. Wierzę, że dziś opiekuje się mną. Miałam wiele różnych wypadków, z każdego wyszłam cało. Oręduje za nami na pewno - mówi pani Danuta.
Biskup Leszek pytał ludzi w Borkach, czy pragną świętości i czy kochają Boga. - Święty jest jak witraż, bo pozwala, by przez niego przechodziło Boże światło, daje się w ten sposób przemieniać. W duszach tych, którzy Boga kochają, jest Boża łaska, jest sam Bóg - tłumaczył.
Uroczystość w Borkach pod przewodnictwem bp. Leszka Leszkiewicza odbyła się 22 lutego. Beata Malec-Suwara /Foto Gość- Czy kochasz Boga, kiedy się spowiadasz? Czy kochasz Boga, kiedy karmisz się Jego Ciałem i Krwią? Czy kochasz Boga po powrocie do domu, czy świadczysz o tej miłości swoim życiem? - dopytywał biskup, przestrzegając przed powierzchownością spowiedzi i lekceważeniem przez ludzi grzechu, przed byciem zjadaczami Komunii św., znieważaniem Jezusa obojętnością i niezrozumieniem, czym jest ten dar dla nas.
- Nie wolno nam prywatyzować wiary. Sami do nieba nie dojdziemy - mówił, wzywając, by zabiegać w rodzinach o świętość swoich bliskich, modlić się za nich, upomnieć, kiedy trzeba.
- Myślcie o tym, żeby przechodziło przez was Boże światło. Pozwalajcie, by Bóg wypełniał wasze dusze, budujcie z Nim zażyłość. Życzę wszystkim wam i sobie także, byśmy mieli odwagę i pragnęli świętości - dodał biskup.