75 lat temu więźniowie niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz - Birkenau zostali popędzeni w Marszach Śmierci m.in. do Wodzisławia Śląskiego, skąd powieziono ich w głąb Rzeszy. Jak co roku hołd oddano im w Mszanie i Wodzisławiu.
Napisy po hebrajsku, angielsku i polsku. I cyfry, wiele cyfr. Układają się w charakterystyczne numery. Nazwisk tylko kilka, innych niż te na okolicznych nagrobkach - reszty nie udało się ustalić.
W mogile zbiorowej w Mszanie spoczywają szczątki 33 osób - tyle ciał mieszkańcy odnaleźli na terenie gminy po przejściu dramatycznego Marszu Śmierci. Ofiar było znacznie więcej - z 56000 więźniów, wyprowadzonych z Auschwitz, zginęło – według różnych szacunków – od 9000 do nawet 15000. Ich ciała znaczyły szlak tego straszliwego marszu, a mieszkańcy wiele ryzykowali, pragnąc w godny sposób pochować zmarłych.
Od kilku lat pamięć o tych szczególnych wydarzeniach pielęgnuje radliński oddział PTTK. Pod przewodnictwem Jana Stolarza wyruszają z Oświęcimia i w ciągu kilku dni pokonują tę samą trasę, którą przed laty pędzeni byli więźniowie. W tym roku, z uwagi na okrągłą rocznicę, obchody miały szczególnie uroczysty charakter.
Po dotarciu do Gminnego Ośrodka Kultury w Mszanie w obecności śląskich parlamentarzystów, władz gminy i powiatu oraz delegacji przewodników turystycznych z Izraela przypomniano dramatyczną historię i uczczono pamięć ofiar. Zebrani złożyli także kwiaty na mogile ofiar, gdzie modlono się w języku polskim i hebrajskim.
Szczególnym gościem uroczystości był Andrzej Prokop, który jako siedmioletnie dziecko obserwował marsz, wypatrując swojego ojca i wujków. Przywiózł ze sobą pasiak ojca, któremu udało się przetrwać wojenną zawieruchę.
Po złożeniu kwiatów zebrani wyruszyli w marszu pamięci do Wodzisławia Śląskiego, gdzie przy dworcu kolejowym, z którego więźniowie wywożeni byli do obozów w Mauthausen czy Ravensbrück, odbyły się dalsze uroczystości pod patronatem prezydenta Mieczysława Kiecy.
Więcej o historii Marszów Śmierci w najbliższym papierowym wydaniu Gościa.