„Wszystko dla mojej matki” Małgorzaty Imielskiej to film, który boli.
Opowiada o sprawach, o których wolimy nie słyszeć i od których odwracamy wzrok, tak jak robi to jedna z drugoplanowych bohaterek filmu. Reżyserka już wcześniej poruszyła podobny temat – w zrealizowanym ponad 20 lat temu dokumencie „Bachor” o adoptowanej w wieku trzech lat dziewczynce, którą rodzice adopcyjni oddali do placówki opiekuńczej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.