Opozycja zapowiedziała, że nie poprze zmian w konstytucji, które mogłyby umożliwić zmianę na funkcji prezesa NIK; obecnie jedyne możliwe działania to te już podjęte przez CBA wobec Mariana Banasia, a następny krok to ewentualne postawienie zarzutów przez prokuraturę - stwierdził rzecznik rządu Piotr Müller.
Pytany, dlaczego posłowie nie mogą zapoznać się z raportem CBA po kontroli oświadczeń majątkowych Banasia, Müller stwierdził, że - z tego co wie - raport ten "będzie dostępny w sytuacji, gdy już zostaną postawione zarzuty". "Naturalnym jest to, że do czasu zakończenia postępowania w prokuraturze, część dokumentów - tak jak w każdym postępowaniu dotyczącym zarzutów karnych - do czasu postawienia zarzutów, nie mają charakteru jawnego" - dodał.
Po uwadze, że zdaniem opozycji, niektórzy politycy PiS, w tym prezes tej partii Jarosław Kaczyński, mieli możliwość zapoznania się z raportem CBA, rzecznik rządu został zapytany, "dlaczego w takim razie nie wszyscy". "Nic mi nie wiadomo na ten temat, żeby taki dostęp mieli inni posłowie, (...) nie wiem nic ten temat, żeby pan prezes Kaczyński miał dostęp do raportu CBA" - powiedział Mller. Dodał, że wie, iż zgodnie z procedurą przewidzianą przepisami, dostęp do raportu miał premier Mateusz Morawiecki.
Zapytany, dlaczego premiera nie było na spotkaniu, podczas którego prezes PiS wyrażał żądanie dymisji Banasia, rzecznik rządu odpowiedział, że jest przekonany, iż "premier o tym spotkaniu wiedział". Dopytywany, dlaczego szef rządu na tym spotkaniu nie był oświadczył, że ponieważ ma on "wiele innych obowiązków". "I tak to jest, że pan premier we wszystkie spotkaniach nie uczestniczy" - dodał Müller.
Pod koniec listopada rzeczniczka PiS Anita Czerwińska informowała, że z Banasiem spotkali się prezes PiS Jarosław Kaczyński i wiceprezesa partii, szef MSWiA, koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński i "wyrazili oczekiwanie, aby szef NIK podał się do dymisji".