„Chronić każde życie” - pod takim hasłem w dniach 23-26 listopada odbyła się pielgrzymka papieża w Japonii. Wizyta w Kraju Kwitnącej Wiśni była dla Franciszka 32. podróżą zagraniczną i czwartą azjatycką. Wcześniej (19-23 listopada) Ojciec Święty przebywał w Tajlandii.
Według relacji japońskich dziennikarzy papież i cesarz rozmawiali też o ochronie środowiska. Cesarz w sposób szczególny podkreślał kwestię zaopatrzenia w wodę. Do problemów dotyczących środowiska naturalnego oraz zrównoważonego rozwoju papież odniósł się sceptycznie podkreślając, że wszystko wiąże się z problemami gospodarczymi.
Papież podarował Naruhito mozaikę z widokiem Łuku Tytusa w Rzymie wykonaną przez malarza Filippo Anivittiego.
Z Pałacu Cesarskiego Ojciec Święty udał się do stołecznej katedry Wniebowzięcia NMP na spotkanie z japońską młodzieżą.
Spotkanie z młodzieżą
Ojciec Święty przybył do tokijskiej katedry w południe. Zgromadzeni wokół niej wierni śpiewali pieśni maryjne. Przy wejściu do świątyni powitał go arcybiskup japońskiej stolicy, Tarcisio Isao Kikuchi, proboszcz i wikariusz generalny. Chór śpiewał znaną pieśń „Barka”.
Młodzi witając papieża po hiszpańsku przypomnieli, że jego wizyta odbywa się 38 lat po odwiedzinach ich ojczyzny przez św. Jana Pawła II.
Następnie świadectwa złożyły trzy osoby: japońska katoliczka, Miki Kobayashi, buddysta Masako Kudo i imigrant-katolik z Filipin Leonardo Cachuela. Mówili nie tylko o sobie i swoim życiu, ale także prosili papieża o odpowiedzi na niepokojące ich pytania dotyczące m. in. braku wypoczynku i modlitwy, znęcania się nad innymi, samobójstw, braku komunikacji i integracji oraz agresji.
Po pieśni wykonanej przez wszystkich zgromadzonych - hymnu pielgrzymki – „Chronić życie” - głos zabrał Franciszek. Podkreślił, że współczesna Japonia bardzo potrzebuje wzrastania w braterstwie, we wrażliwości na innych i szacunku dla różnych doświadczeń i punktów widzenia. Następnie mówiąc o problemie przemocy i mobbingu na terenie szkoły, zaapelował do młodzieży, aby sama zdecydowanie sprzeciwiła się temu zjawisku. Zaznaczył, że „lęk jest zawsze wrogiem dobra, ponieważ jest wrogiem miłości i pokoju”. Podkreślił, że każdej osoby potrzebuje Bóg, ale także potrzebuje drugi człowiek. „Oznacza to uczenie się rozwijania bardzo ważnej, lecz niedocenianej cechy: umiejętności poświęcania czasu innym, słuchania ich, dzielenia się z nimi, rozumienia ich” – stwierdził.
Odpowiadając na pytanie jak uczynić miejsce dla Boga w "społeczeństwie szalonego pośpiechu", nastawionym jedynie na to, aby być konkurencyjnym i produktywnym, zauważył, że jest w nim sporo ludzi samotnych. Wskazał, że wymaga to „uznania, że rzeczą najważniejszą nie jest to wszystko, co posiadam czy mogę nabyć, ale z kim mogę to dzielić. Nie jest tak ważne skupianie się i zastanawianie dla czego żyję, ale dla kogo żyję”. I dodał, że człowiek żyje dla Boga, który chce byśmy żyli także dla innych.