W Pekinie wykryto w tym tygodniu dwa przypadki dżumy płucnej u ludzi. Służby medyczne oceniają ryzyko kolejnych zakażeń jako bardzo małe i apelują do mieszkańców o zachowanie spokoju - podał w czwartek chiński dziennik "China Daily".
Wysoce zakaźną i często śmiertelną chorobę zdiagnozowano u dwóch pacjentów z Mongolii Wewnętrznej. Po zarażeniu w tym regionie trafili oni do szpitala w dzielnicy Chaoyang w Pekinie, gdzie poddano ich kwarantannie. Jeden jest w stanie krytycznym, a stan drugiego określa się jako stabilny - podała oficjalna chińska agencja prasowa Xinhua.
Służby medyczne zlokalizowały i poddały terapii zapobiegawczej osoby, które mogły mieć kontakt z zarażonymi, a szpitale będą monitorować przypadki ze zbliżonymi objawami. "Mieszkańcy mogą normalnie żyć oraz chodzić do pracy i do instytucji medycznych, i nie ma potrzeby obawiać się o ryzyko zakażenia" - ogłosiło Chińskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom.
Według "China Daily" Państwowa Komisja Zdrowia wysłała grupę ekspertów medycznych do Mongolii Wewnętrznej, by określić źródło i drogę zakażenia.
Dżuma płucna to jedna z postaci bakteryjnej choroby, która siała spustoszenie w średniowiecznej Europie i znana była jako "czarna śmierć". Choroba przenosi się głównie przez szczury i inne gryzonie, a nieleczona postać płucna u ludzi powoduje śmierć w blisko 100 proc. przypadków - napisały pekińskie służby medyczne w komunikacie.
W ciągu 5 lat zabiła 50 mln ludzi
Dżumę można często wyleczyć antybiotykami, jeśli zostaną podane odpowiednio wcześnie, a obecnie przypadki tej choroby zdarzają się w Chinach rzadko. W ubiegłym roku nie odnotowano w tym kraju ani jednego zgonu, ale w roku 2014 od reszty świata odcięto część miasta Yumen na północnym zachodzie Chin, gdy jego 38-letni mieszkaniec zmarł na dżumę w najczęściej występującej postaci dymieniczej.
Populacja gryzoni w Mongolii Wewnętrznej wzrosła w ostatnich latach z powodu utrzymującej się tam suszy. Latem 2018 roku obszar wielkości Holandii w tym regionie został zaatakowany przez "plagę szczurów", które spowodowały straty szacowane na 600 mln juanów (325 mln zł) - informowała wówczas Xinhua.