- Do kościoła przychodzą ci, którzy praktykują albo przynajmniej poszukują. A Ewangelia jest dla wszystkich, więc nie bójmy się wychodzić jako Kościół z budynków i iść tam, gdzie są ludzie - mówił ks. Przemysław Sawa, stojąc obok konfesjonału ustawionego... na Rynku bielskiej starówki.
Po raz 18. wspólnoty ewangelizacyjne diecezji razem z Wydziałem Duszpasterstwa Ogólnego Kurii Diecezjalnej i bielskim Urzędem Miasta przygotowały od 22 do 28 września Tydzień z Ewangelią pod hasłem "Wielkie rzeczy". Jego zwieńczeniem było spotkanie na Rynku bielskiej starówki. Ponad stu ewangelizatorów z Bibliami w ręku poszło głosić Dobrą Nowinę przechodniom, a pod namiotem ustawionym przy ogródkach piwnych i kawiarniach, można było skorzystać z modlitwy wstawienniczej i sakramentu spowiedzi, którym posługiwali księża: Sebastian Rucki i Przemysław Sawa. Każdy mógł także ogłosić Jezusa swoim Panem i Zbawicielem.
Na scenie świadectwem wiary dzieli się ojcowie rodzin: oazowicz Krzysztof Rycak i lider zespołu Anti Babylon System - Paweł Kurz, a także muzycy zespołu Kadosz. Przybył również prezydent Bielska-Białej Jarosław Klimaszewski, który mówił m.in. o tym, jak ważna w jego codziennym życiu jest Biblia.
- Przyszłyśmy tu, żeby głosić ludziom Bożą miłość, Boże królestwo i zbawienie w Jezusie, a zarazem zapraszać na ewangelizacyjny kurs Nowe Życie - żeby mogli działania Boga doświadczyć osobiście - mówią Gabriela Błaszczak i Iwona Chrobak z grona ewangelizatorów Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody. - Mamy za sobą kilkadziesiąt rozmów. Wśród nich bardzo wiele z osobami, które deklarowały się jako ateiści. Niektórzy chcieli rozmawiać, a przynajmniej przyjmowali zaproszenie na Nowe Życie. Było też wielu takich, którzy choć mówili, że są daleko od Boga, byli jednak osobami poszukującymi. Chcieli rozmawiać dłużej, nie mijali nas. Duże wrażenie na wielu robiło krótkie zdanie: "Bóg cię szuka"…
Zespół "Kadosz" poprowadził koncert ewangelizacyjny na Rynku bielskiej starówki.Obie podkreślają, że nie wahały się wyjść na ulice z Biblią w ręku. - Za każdym razem, kiedy to robię, Pan Bóg mnie porusza, przemienia, pokazuje sens tego - bo to jedynie ma naprawdę sens. Mnie też kiedyś ktoś tak pociągnął do Jezusa i wierzę, że wielu na to także czeka - mówi Gabrysia.
- Chciałabym w ten sposób spłacić choć w niewielki m stopniu dług wdzięczności. Pan jest Bogiem cudów. Dla mnie uczynił ich mnóstwo. On chce, żeby każdy poznał zbawienie w Jego Synu, w Jezusie. A ja chcę Mu w tym pomóc - dodaje Iwona.
Jacek Zamarski z Odnowy w Duchu Świętym Nowy Lud był wśród wystawienników, którzy na Rynku pod namiotem modlili się za każdego, kto o modlitwę w ważnej dla siebie sprawi poprosił. - Czekamy na takie osoby. Przychodzą, korzystają też ze spowiedzi - mówi. - Dziś jesteśmy tu razem: członkowie wspólnot Miasto na Górze, SECiM, Mamre, Nowy Lud, Miłość i Łaska Chrystusa, Diakonii Ewangelizacji Ruchu Światło-Życie. Połączyliśmy nasze siły, by służyć, by mówić każdemu, kto chce słuchać o Dobrej Nowinie.
- Jestem tu, bo to szansa na spotkanie z Panem Jezusem na opłotkach, na ulicy, w miejscach, gdzie nie zawsze się o Nim mówi - tłumaczy Paweł Kurz. - O Panu Bogu mówimy w kościołach. Na ulicach raczej się tego nie robi. A to jest przecież miejsce, w którym można ogłosić Królestwo Boże! I to się dzisiaj tutaj dzieje. Jeśli się ogłasza chwałę Bożą w takich miejscach, ono staje się miejscem zwycięstwa, miejscem życia. Bo tam, gdzie przychodzi Jezus, tam nie ma już śmierci.
Czkonkowie wspólnot ewangelizacyjnych modlili się także na Rynku bielskiej starówki.- Czasem trzeba wyjść poza formę. A świątynia narzuca pewną formę - dodaje Krzysztof Rycak. - Przychodzimy tutaj do ludzi, którzy właśnie ze względu na tę formę w ogóle nie przychodzą do kościoła. Może w nim zostali zranieni, dotknięci. Jezus przychodzi tutaj, gdzie są ogródki i bary piwne, bo przyszedł dla każdego. Kiedy chodził po ten ziemi, w świątyniach spotykał uczonych i faryzeuszy. Do zwyczajnych ludzi przychodził tam, gdzie żyli na co dzień. Nie mogę nie mówić o tym, jak działa w moich życiu, jak się opiekuje mną, moją rodziną. Nie wiem, co się dzieje w sercach tych ludzi, którzy sączą piwko, kiedy mówię, jakie cudowne rzeczy On robi w moim życiu. Nie muszę wiedzieć, ufam, że On działa.
- Niezależnie od tego, ile osób jest pod sceną, ile słucha w ogródkach, kawiarniach, naszym zadanie jest to, bysiać. To Pan Bóg daje wzrost - wyjaśnia ks. Sebastian Rucki.