Niemcy, którzy sprzeciwili się führerowi i hitlerowskiej machinie, byli bohaterami wykładu o. Macieja Złonkiewicza OP.
Dominikanin, proboszcz parafii pw. św. Gertrudy w Monachium, gościł w Muzeum Historycznym Miasta Tarnobrzega, gdzie wygłosił prelekcję „10 sprawiedliwych”, poświęconą osobom, które w latach 30. i 40. ubiegłego wieku miały odwagę powiedzieć: „nie”, gdy miliony ich rodaków głośno skandowały Hitlerowi: „tak”.
Ojciec Maciej Złonkiewicz, dobrze znany tarnobrzeżanom były przeor klasztoru ojców dominikanów w Tarnobrzegu, swój wykład zaczął od mocnego akcentu. Przedstawiając pierwszego bohatera - Fritza Gerlicha, redaktora naczelnego tygodnika „Der Gerade Weg” - przywołał postać służebnicy Bożej Therese Neumann, stygmatyczki, za sprawą której dziennikarz dokonał konwersji z kalwinizmu na katolicyzm, a także diametralnie zmienił poglądy polityczne, otwarcie występując i krytykując narodowy socjalizm. Tą postawę przypłacił życiem, napadnięty przez bojówki SA w redakcji i pobity, na 15 miesięcy trafił do aresztu, skąd w czerwcu 1934 r. został przewieziony do KL Dachau, gdzie zastrzelono go zaraz po przybyciu.
Przypomniał również postać Georga Elsera, stolarza, pracownika zakładu zegarmistrzowskiego, który samotnie chciał unicestwić Hitlera, przygotowując na niego zamach 8 listopada 1939 r. w słynnej monachijskiej Piwnicy Mieszczańskiej, gdzie odbywały się doroczne spotkania nazistów. Bomba zegarowa wybuchła jednak po opuszczeniu lokalu przez Hitlera, który tym razem znacznie skrócił swoje wystąpienie. - Przez długie lata Elsner był w Niemczech postacią kontrowersyjną. W zamachu zginęły bowiem przypadkowe osoby, w tym kelnerka. Po procesie trafił do KL Sachsenhausen, później do Dachau, gdzie był przetrzymywany w izolatce, jako prywatny więzień führera. Został zabity na jego rozkaz 9 kwietnia 1945 r., tuż przed wyzwoleniem obozu - mówił o. Maciej.
Nie mniej tragiczny los spotkał członków Białej Róży (Weiße Rose), organizacji antynazistowskiej, założonej w 1942 r. przez studentów monachijskiego uniwersytetu, w tym rodzeństwo Sophie i Hansa Schollów, Christopha Probsta, Alexandra Schmorella i Willego Grafa. - Za przygotowanie i rozrzucenie sześciu ulotek wzywających do oporu przeciw Hitlerowi otrzymali wyrok śmierci. Zostali zgilotynowani. Tuż przed ogłoszeniem wyroku przez Trybunał Ludowy, któremu przewodniczył Roland Freisler, Sophie (która doskonale wiedziała, jaki on będzie) powiedziała: „Prawo się zmienia, sumienie nie”. Ileż odwagi i honoru musiała mieć ta niespełna 22-letnia dziewczyna, że potrafiła wszystkim w twarz rzucić takie słowa - zauważył o. Maciej. Dodał, że Alexander Schmorell, po matce wnuk prawosławnego popa, został przez Cerkiew prawosławną kanonizowany.
- Członkowie Białej Róży nie kierowali się żadnym interesem politycznym, ich czyny dyktowało im sumienie. Co ciekawe, do 1942 r. rodzeństwo Schollów, ku rozpaczy ich ojca, było zafascynowane hasłami nazistowskimi. Przemiana przyszła wraz z wakacyjną przerwą w nauce, kiedy Hans wraz z kolegami, studentami medycyny, zostali w ramach praktyk skierowani na front wschodni. Przykłady okrucieństwa Niemców diametralnie zmieniły ich poglądy - mówił dominikanin.
Najtragiczniejszą postacią, jaką przedstawił o. Maciej - mimo że ta osoba przeżyła Dachau i wojnę - okazał się o. Leonard Roth, dominikanin, który po wyzwoleniu obozu przez długie miesiące opiekował się najbardziej chorymi więźniami, niemającymi sił go opuścić, a później pełnił zleconą mu posługę duszpasterską wśród nowych więźniów Dachau - esesmanów, niedawnych jego prześladowców. Ciężkie obozowe przejścia, zawirowania wokół jego osoby czynione przez władze zakonne mocno odbiły się na jego zdrowiu tak fizycznym, jak i psychicznym. Był również obrońcą obozu, pragnąc zachować go jako przestrogę dla potomnych, gdyż władze miasta Dachau postanowiły zburzyć go, co w znacznej części im się udało.
- Chciałem dzisiaj podkreślić, że bardzo wielu Niemców w latach 30. i 40. dało się zaskoczyć, zmanipulować i oszukać Hitlerowi. Dlatego sporo miejsca poświęciłem na przedstawienie tła historycznego, wydarzeń i procesu, który doprowadził do nazistowskiego szaleństwa, które opanowało niemal cały niemiecki naród - zaznaczył o. Złonkiewicz.
Dziękując dominikaninowi za wykład, Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega, podkreślił, że są takie sytuacje, jak ta sprzed lat w Niemczech, kiedy pewne groźne procesy można zatrzymać. Gdy się jednak tego zaniecha, pozostają później już tylko heroiczne czyny jednostek. - Czy dzisiaj potrafilibyśmy zauważyć ten punkt krytyczny? - zapytał na koniec.