Bez przypowieści nie przemawiał do nich. Mk 4,34a
Jezus mówił do tłumów:
«Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. Gdy zaś plon dojrzeje, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo».
Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki podniebne gnieżdżą się w jego cieniu».
W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.
Ewangelia z komentarzem. Słowa najważniejsze rozważa ks. Jerzy Szymik
Gość Niedzielny
Bez przypowieści nie przemawiał do nich. Mk 4,34a
To ogromny problem dla wielu. Mają za złe Jezusowi, że uprawiał teologię literacką, a nie naukową. Że nie podawał definicji, że Jego językowi brak potrzebnej ścisłości, że opowiadał bajki (dosłownie i w przenośni). Że Jego mowa nie dorasta do algorytmicznej, uporządkowanej zerojedynkowo refleksji. Że Ewangelia nie zaczyna się od wyjaśnienia pojęć: przez „apostoła pierwszego” będzie tu dalej rozumiany Piotr itd. Więc chociaż procedujmy, mówią, domknijmy system, załóżmy komisję, zreformujmy wszystkie kurie tego świata, skończmy z wierszykami. Żadne gorczyczne ziarenko. Chrześcijaństwo to bardzo poważna sprawa.