Wybory, kryzysy, konflikty. Prezentujemy subiektywną listę „proroctw” na najbliższe 12 miesięcy.
Mała rewolucja w Europie
Najbliższe wybory do Parlamentu Europejskiego zwiastują poważne zmiany na europejskiej scenie politycznej. Po pierwsze, wszystko zmierza do upadku rządzącego dotychczas w Unii duopolu chadecy-socjaliści. Zanik Partii Socjalistycznej we Francji czy poważne osłabienie lewicy w Niemczech i we Włoszech zwiastuje porażkę Partii Europejskich Socjalistów w eurowyborach. Porażka ta może być tak poważna, że socjaliści mogą wypaść z rozgrywek o najważniejsze stanowiska w UE. Kto ich zastąpi? Na poważną siłę wyrastają liberałowie i Zieloni. Być w Europarlamencie czeka nas tzw. „jamajska koalicja” zielonych, liberałów i chadeków. Po drugie, po wyborach silna będzie też pozycja eurosceptyków w Strasburgu. Gdyby wszystkie partie przeciwne obecnemu europejskiemu establishmentowi stworzyły jeden klub parlamentarny, byłby on pewnie największy w Europarlamencie.
Bez rewolucji w Polsce
Kiedy przez Europę przetaczać się będzie rewolucja, to w Polsce raczej nie będziemy świadkami wielkiej zmiany. Sytuacja w naszym kraju nie wygląda, jakby miała do tej zmiany dojrzeć. Zniechęcenie do rządów PiS równoważone jest przez małą atrakcyjność opozycji. Wygląda na to, że ruch Roberta Biedronia, który miał wywrócić do góry nogami polską scenę polityczną, raczej do dobije do progu 10 proc. głosów. Jednoczenie opozycji rozbija się o zaborczość Grzegorza Schetyny. Na korzyść PiS działa fakt, że wybory prezydenckie, w których mógłby wypromować się Biedroń i w których opozycję mógłby reprezentować Tusk, są dopiero w 2020 r. Jeśli więc nie nastąpi jakieś polityczne tąpnięcie, Zjednoczona Prawica może zachować władzę. Być może będzie jednak potrzebowała do tego koalicji z Kukizem.
Donald zwycięski
Rok 2019 może być rokiem uspokojenia nastrojów na świecie. Między USA i Chinami może dojść do porozumienia w kwestii handlu. Ostateczne zwycięstwo Asada w Syrii i pierwsze efekty sankcji mogą zmusić Iran do ograniczenie swojej ekspansywnej polityki. Osłabienie Kurdów może zmniejszyć nerwowość Turcji i wpłynąć na ocieplanie relacji tego kraju z USA. Kolejne zwycięstwa proamerykańskiej prawicy w Ameryce Łacińskiej może wpłynąć na większe ugodowośćtakich antyamerykańskich reżimów, jak ten w Wenezueli. Kolejne ugodowe gesty może wysyłać Kim Dzong Un. Najciekawszy jest fakt, że beneficjentem uspokojenia nastrojów na świecie może być Donald Trump. Wiele jego osobistych decyzji w polityce zagranicznej może procentować właśnie w 2019 r.
Wyjdą albo nie wyjdą
Najciekawszym spektaklem 2019 r. będzie brexit. Właśnie słowo spektakl najlepiej opisuje całą otoczkę tego procesu. Nie wiemy, czy wynegocjowane warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z UE zostaną zaakceptowane w brytyjskim parlamencie. Nie wiemy, czy nie czeka nas „twardy Brexit”, czyli wyjście Brytyjczyków z UE bez żadnych warunków. I nie wiemy wreszcie, czy do Brexitu w ogóle dojdzie. Wielu wyspiarzy chciałoby powtórzenia referendum. Tak samo jak wielu wyspiarskich i europejskich polityków. Wciąż więc na wiemy, na jakich warunkach dojdzie do Brexitu i czy w ogóle do niego dojdzie. Dlatego też czeka nas spektakl zafundowany przez polityków. I jak zwykle z takimi spektaklami bywa, może uderzyć on w zwyczajnych ludzi.
Zmiana warty nad Dnieprem?
Po rewolucji na kijowskim Majdanie niewiele się zmieniło. Reformy ugrzęzły w parlamentarnych sporach, gospodarka Ukrainy ugrzęzła w stagnacji, a wojna w Donbasie ugrzęzła na niezmiennej linii frontu. Nic więc dziwnego, że notowania kijowskich władz są wyjątkowo niskie. Urzędujący prezydent Petro Poroszenko, nie może być nawet pewny wejścia do drugiej tury wyborów. W takiej właśnie sytuacji Ukraińcy pójdą w przyszłym roku wybrać parlament i prezydenta. Kogo wybiorą? Najdziwniejszy jest fakt, że na kryzysie władz nie zyskują ruchy skrajne, czyli nacjonaliści z jednej strony i ruchy prorosyjskie z drugiej strony. Beneficjentem nowej sytuacji politycznej wydaje się być Julia Tymoszenko i cały szereg co raz to nowych, wirtualnych, politycznych bytów. Wydaje się, że nad Dnieprem czeka nas wyborczy „festiwal osobliwości” z „żelazną Julią” w roli głównej. Tę słabość może wykorzystać Moskwa, szykując kolejne prowokacje w konflikcie z Kijowem.
Polski katar od niemieckiego kichnięcia
Kryzysem Polacy są straszeni od dłuższego czasu. A mimo to kolejne lata przynoszą naszemu krajowi lepsze od przewidywanych wyniki gospodarcze. Czy w 2019 r. to się zmieni? Niewiele na razie na to wskazuje. Po okresie posuchy w końcu rozpędzają się inwestycje. Mimo obaw ekonomistów, w ryzach wciąż pozostaje inflacja. I jej niski poziom wciąż pozwala na ekspansję konsumpcyjną. Czy to oznacza, że nic nie grozi naszemu dobrobytowi? Nie do końca. Świetne wyniki gospodarcze prawie wszystkich krajów naszego regionu wynikają z koniunktury w Niemczech. Rosnący niemiecki rynek chłonie polską, czeską czy węgierską produkcję (a częściej półprodukcję). Jednak gospodarka niemiecka rośnie na nierównowadze w handlu z USA czy krajami Europu południowej. A te są coraz mniej zadowolone z tego stanu rzeczy. Jeśli działania Trumpa czy Macrona chociaż trochę naruszą niemiecki wzrost gospodarczy, to dla nas może to owocować dużo większymi problemami.