Wyrwali się z ferworu przedświątecznych przygotowań i na Złotych Łanach posłuchali o tym, co znaczą słowa z przysięgi małżeńskiej: "Ja biorę ciebie za męża/żonę".
Na ostatnie w tym roku spotkanie z cyklu "Czas to miłość" - dla małżonków i narzeczonych, które odbywają się w parafii św. Józefa na bielskim osiedlu Złote Łany - w niedzielę 23 grudnia zaprosili Agnieszka i Wiesław Mosiowie, małżonkowie z ponad 18-letnim stażem, rodzice Karoliny, Maksymiliana, Macieja, Tereski, Tymoteusza i jednego dzieciątka utraconego przed porodem, oraz współprowadzący niedzielne popołudnia ks. Marcin Hałas.
Każde ze spotkań, które odbywają się co dwa miesiące, dotyczy kolejnych części przysięgi małżeńskiej. Grudniowe było kontynuacją rozważań na temat: "Ja biorę ciebie...". Państwo Mosiowie opowiedzieli, co znaczy wziąć drugą osobę "za męża/żonę" i jaką wizję w tym względzie przedstawia słowo Boże.
To spotkanie - podobnie jak poprzednie - obejmowało konferencję (tym razem wygłoszoną przez małżonków), randkową rozmowę we dwoje, adorację Najświętszego Sakramentu i... przedświąteczną niespodziankę.
Agnieszka i Wiesław Mosiowie poprowadzili grudniowe spotkanie na Złotych Łanach, dotyczące przysięgi małżeńskiej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Państwo Mosiowie zaznaczyli, że już Księga Rodzaju mówi o tym, iż to nie człowiek, ale sam Bóg stworzył małżeństwo. Dowodem są słowa: "Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem". - Małżonkowie mają tworzyć jedność; mają być jednym ciałem. Nie da się tego zrobić bez opuszczenia rodziców - w sensie psychicznym, bo zdarza się małżonkom mieszkać razem z rodzicami którejś ze stron - tłumaczyli państwo Mosiowie. - Z tego wynika, że od dnia ślubu najważniejszą osobą, którą mam kochać najbardziej ze wszystkich na tej ziemi, jest mój mąż, moja żona. Jeśli najbardziej kocham swoje dzieci, mamę, tatę, kogokolwiek innego, nie będzie to małżeństwo szczęśliwe.
Następnie małżonkowie opowiedzieli, jaki jest porządek odpowiedzialności w małżeństwie, zaplanowany przez Pana Boga - za co jest odpowiedzialny mąż, a za co żona; jakie są ich funkcje, role; czy każdy układa je indywidualnie, czy też Pan Bóg miał na nie swój pomysł.
- Bóg postanowił, że w małżeństwie mąż jest głową, "bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła" - jak mówi św. Paweł w Liście do Efezjan - zaznaczyli państwo Mosiowie. - Dla żony Bóg zaplanował rolę tej, która wspiera. - Pan Bóg takie ma dla mnie zadanie - on ma być głową, a ja mam go wspierać we wszystkim - dodała Agnieszka, a jej mąż dodał: - Bóg zamierzył, że mąż i żona będą od siebie zależni. Już nie każdy sobie sam - po ślubie jesteśmy "my", a nie "ja" i "ja". Zatem we wszystkich sferach życia powinniśmy myśleć o tej drugiej osobie tak, abyśmy oboje byli szczęśliwi. Bóg zaplanował również, że i mąż, i żona mają jednakową wartość: "Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie".
Pary na grudnowym randkowaniu na Złotych Łanach
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wiesław prowadził tę część konferencji, podczas której oboje mówili, za co w małżeństwie odpowiedzialny jest mąż. Wymienił podstawowe odpowiedzialności: ma kochać jak Zbawiciel i przewodzić jak sługa. - Miłość męża polega na poszukiwaniu tego, co w oczach Boga jest najlepsze dla żony - zaznaczył Wiesław. - Podstawą miłości jest akt woli, a nie przemijające uczucia. Po ślubie zarówno mąż, jak i żona muszą się wyzbywać swojego egoizmu - to nie ja jestem na pierwszym miejscu, ale współmałżonek. Miłość wymaga zaparcia się samego siebie i działania, które cechuje poświęcenie. Trzeba zapomnieć o swoich zachciankach i dążyć do tego, żeby żona czuła się bezpiecznie przy mężu.