Bohomazy, brzydkie napisy, wulgarne hasła kibicowskie - to wszystko zakwalifikowano w Katowicach jako nielegalne graffiti i ruszono z odsieczą.
Graffiti Henryk Przondziono Miasto rozpoczęło wielką akcję usuwania nielegalnych malunków. Katowiczanie przyznają, że miejsc takich jest sporo:
W sumie do zamalowania zakwalifikowano prawie 80 punktów - mówi Ewa Lipka z katowickiego magistratu:
Miasto na likwidację graffiti wyda blisko 120 tys. zł. Kwota jest pokaźna, bo i usunięcie napisu to mozolna praca. Zwykle takie bohomazy trzeba najpierw wybielić lub zamalować białą farbą, a potem odświeżyć elewację całej ściany w danym budynku.