Mieszkańcy Głębowic mają u siebie prawdziwy skarb. Jak bardzo jest dla nich cenny, udowodnili podczas siódmego pikniku parafialnego, połączonego z regionalnym konkursem "Bukiet ziela".
Na piknikach nigdy nie brakuje Łukasz Błasiaka, który specjalnie z Wadowic przyjeżdża z watą cukrową. - Wystarczy, że organizatorki zadzwonią do mnie z terminem i jestem - śmieje się Łukasz. - Staram się zapewnić jak najwięcej atrakcji dzieciom, przygotowując taką watę, jaką chcą: białą albo kolorową. Przygotowuję też bańki mydlane. Wspaniała atmosfera tego świętowania, ludzie, którzy przychodzą sprawiają, że z przyjemnością tu wracam.
Zabawa fantowa przyciągnęła tłumy głębowiczan
Urszula Rogólska /Foto Gość
Spacerując od stoiska do stoiska trudno ominąć wystawę prac plastycznych młodej głębowiczanki, Patrycji Mrozik, która marzy o nauce w bielskim liceum plastycznym. Razem z mamą Martą, Patrycja przygotowała ekspozycję kilkunastu swoich prac. - Patrycja maluje od dziecka. Tu ma okazję pokazać swoją pasję. Jest doceniana i to dodaje jej chęci do pracy - mówi mama.
- Maluję codziennie - akrylami - dodaje Patrycja. - Najbardziej lubię malować kobiety - jeszcze dziś rano namalowałam „Kobietę w dżungli”, którą też przywiozłam na wystawę. Ale najbliższymi sercu są obrazy Pana Jezusa - bo bardzo długo go malowałam, nim osiągnęłam cel, który chciałam - i wizerunek Matki Bożej.
Prażone z 80 kg ziemniaków - prawdziwy hit pikniku - zniknął w kilknaście minut!
Urszula Rogólska /Foto Gość
Na tych, którzy zgłodnieli, czekały prażone - dwa wielgachne gary przygotowane przez parafian dowodzonych przez Stanisława Leśniaka i Adama Wojnara. - To skomplikowana sprawa - tłumaczą. - Trzeba układać warstwami: ziemniaki, cebula - oczywiście pieprz, sól - trochę pietruszki i marchewki (ale nie za dużo, żeby nie było za słodkie), boczek, kiełbasa. A na wierzch - liście kapusty. I niech się to praży, tak z dwie godziny - mówią mistrzowie prażonych, dodając, że na piknik, do prażonych zużyli ponad
Obok nich wędzeniem karpi, leszczy i smażeniem suma, zajmował się Bogdan Zygmunt. Oczywiście nad ich wcześniejszym przygotowaniem czuwała żona Joanna (koordynatorka pikniku), jak i reszta rodziny. - Sum dopiero co złowiony, ale niezbyt okazały: mierzył
Amatorska Orkiestra Dęta uprzyjemniała czas podczas pikniku
Urszula Rogólska /Foto Gość
Samopoczucie można było sobie poprawić także w plenerowym studiu fryzjerskim Anny Płachty, głębowiczanki, prowadzącej salony fryzjersko-kosmetyczne "Anna". Razem z nią do Głębowic przyjechały uczennice, a wśród nich: Kinga Jarosz z Witkowic, Karolina Młodzik z Osieka, Gabriela Grygiel z Polanki Wielkiej i Andżelika Szypuła z Włosienicy.
- Pani Asia Zygmunt zaproponowała mi, żebyśmy tutaj dziś były. Przy naszej rozmowie były obecne moje uczennice i zanim odpowiedziałam, one niemal chóralnie zawołały: Tak, jedźmy! - śmieje się Anna.
- Chcemy nieść dobro innym, a tutaj możemy to robić, wykorzystując nasze umiejętności - mówi Kinga. - To bardzo cieszy, kiedy robi się coś dobrego dla innych. A dobro zawsze wraca…
"Klientkami" stoiska były głównie dziewczynki, które ustawiały się w kolejce po kolorowe kosmyki i pasemka, warkoczyki, plecionki i kolorowe paznokcie.
Martyna Kuźma jako pierwsza zarejestrowała się w banku dawców szpiku fundacji DKMS
Urszula Rogólska /Foto Gość
Kolejka - tym razem dorosłych, ustawiała się do stolika fundacji DKMS, przy którym czuwały pielęgniarki: Agata Kuwik i Małgorzata Wysogląd, przyjmujące kandydatów na potencjalnych dawców szpiku kostnego fundacji DKMS. - To pierwsza taka akcja tutaj, w parafii, ale młodzież z Głębowic zna ją bardzo dobrze i pomagają nam ją popularyzować - mówią pielęgniarki, wskazując na pomagającą im Andżelikę Nikliborc.
Pierwszą, która zgłosiła się na stanowisku DKMS była Martyna Kuźma, absolwentka trzeciej klasy oświęcimskiego technikum żywienia i usług gastronomicznych. - Już dawno chciałam to zrobić. Miałam nawet przygotowane wymazy do wysyłki. Tak jak wielu moich rówieśników, oddawałam krew i myślałam, że rejestracja w banku dawców szpiku to naturalna kolej rzeczy - mówi Martyna. - Wreszcie robię to teraz. Cieszę się. Jestem gotowa na uratowanie komuś zdrowia i życia. Niewiele mnie to kosztuje, a kogoś może ocalić.
Głębowiczan połączyła wspólna idea spotkania, świętowania, a przy okazji - pomagania. Już dziś obmyślają razem program październikowego świętowania jubileuszu 500-lecia kościoła!