Mieszkańcy Głębowic mają u siebie prawdziwy skarb. Jak bardzo jest dla nich cenny, udowodnili podczas siódmego pikniku parafialnego, połączonego z regionalnym konkursem "Bukiet ziela".
Jak dodaje pasjonatka: - Podczas oprowadzania chciałam się podzielić historią kościoła, tym, co dla mnie było odkryciem - jak m.in. odnalezienie jedynego w okolicy obrazu przedstawiającego wskrzeszenie Piotrowina przez biskupa Stanisława - obraz znajdował się w zwieńczeniu jednego z ołtarzy bocznych!
Pani Urszula opowiedziała także, jakie prace jeszcze przed konserwatorami. - Bardzo byśmy chcieli, by udało się jak najwięcej zrobić do 28 października, kiedy to będziemy świętować 500-lecie kościoła razem z bp. Romanem Pindlem.
J. Zygmunt i U. Babińska pracują już także nad spektaklem o historii kościoła, ale i parafii (sięgającej historią XIV wieku), który będzie towarzyszył uroczystości. Chcą w to przedsięwzięcie zaangażować wszystkie pokolenia głębowiczan.
Czekolada z wizerunkiem 500-letniego kościola to jedna z piknikowych słodkich atrakcji w Głębowicach
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wśród stoisk wokół kościoła znajdowało się jedno szczególne, przy którym stała Agnieszka Krawczyk: - Mamy tu specjalne smakołyki-cegiełki na remont kościoła: krówki z logo Głębowic, czekolady z logo jubileuszu kościoła, piknikowe lizaki i serwetki, ręcznie wykonane na szydełku przez nasze parafianki - mówi Agnieszka. - Ufamy, że takie smakołyki także przyciągną tych, którzy chcą ratować nasz kościół.
Tuż obok Renata Domasik i Ewa Cinal sprzedawały losy zabawy fantowej. - Mamy 371 losów. Oczywiście wszystkie pełne: dużo drobiazgów, przydatnych w domu przedmiotów, a wszystkie losy biorą udział w głównym losowaniu, w którym można wygrać m.in. duży basen ogrodowy, miód, deskorolkę, plecaki, namioty plażowe. - Każdy z nas pomaga jak może: na chwałę Bogu i żeby wesprzeć remont - mówią panie.
Kto zakupił los, mógł zatrzymać się u sąsiadki - przy stoisku Anety Sadlik, prowadzącej "Pasiekę pod Dębem". - Na piknikach jestem od pierwszego razu. A z pszczołami związałam tu swoje życie 13 lat temu. Dziś mam 36 pni pszczelich. Pasieka nie jest duża, więc jakość miodu jest wyjątkowa. Nie produkujemy na masową skalę. Wcześniej pszczoły kojarzyły mi się z owadami, które żądlą, dziś są dla mnie prawdziwą pasją, pięknymi, mądrymi stworzeniami, dzięki którym… mogę też wspomóc piknikowy cel - mówi Aneta Sadlik. - Każdy może u mnie kupić dziś miód akacjowy, faceliowy, mniszkowy, a także dżemy i powidła z zaprzyjaźnionej głębowickiej "Doliny Borówkowej".