EDK Tychy: deszcz, śnieg, mróz, ponad 40 kilometrów marszu nocą. Przez pola, lasy, również asfaltowymi drogami. Do tego to przenikliwe zimno...
Już po raz czwarty wiele osób z Tychów i okolic zebrało się w piątkowy wieczór, aby Mszą św. w kościele Ducha Świętego rozpocząć nabożeństwo wyjątkowej Drogi Krzyżowej. Drogi, na którą każdy z nich zabrał swoje intencje.
– To moja pierwsza EDK w życiu – mówił Rafał z Bierunia – Po co idę? Żeby spróbować, sprawdzić się, zobaczyć, jakie będą przemyślenia i czy wrócę odmieniony.
Chęć przemyśleń, zrobienia rachunku swojego sumienia w drodze. Chęć zmiany swojego życia, na lepsze - to dla wielu sens przejścia EDK. Ale i myśli o innych powodują, że ludzie wyruszają w ekstremalną Drogę Krzyżową. Wielokrotnie można było usłyszeć: "idziemy prosić o zdrowie dla siebie i dla innych".
Ks. Tomasz Kabała, wikary parafii Ducha Świętego, drugi raz z rzędu wybrał się na EDK. – Dzisiaj te warunki pogodowe wydają się być ekstremalne. Wcześniej deszcz, teraz śnieg. Ma wrócić duży mróz, ale to chyba na tym też ma polegać, że ma to być przezwyciężanie swoich słabości, no i też chęć takiego współodczuwania z Chrystusem. To nie ma być wygodny spacer w słońcu, ale właśnie mierzenie się ze swoimi słabościami i chęć takiego pełnego towarzyszenia Chrystusowi.
Formularz zgłoszeniowy na stronie internetowej tyskiej EDK wypełniło ok. 320 osób. – W tym roku jest nowa trasa wokół Tychów – mówi lider EDK w Tychach Michał Krzyżowski. – Myślę, że sporo osób, które w zeszłym roku szły do Bierunia, wybrały właśnie tę opcję, bo jest bezpieczniejsza. Łatwiej wrócić do domu, gdyby coś się działo – ocenia.
– Ja nie wiem, czy dojdziemy. Ja nie wiem, czy uda ci się dotrzeć do celu, ale próbujesz. Ja nie wiem, czy ta łaska, o którą prosisz, ta intencja, którą niesiesz, będzie po twojej myśli, ale próbujesz i powierzasz to Panu Bogu, i to jest ważne – przekazał na zakończenie Mszy św. ks. Damian Bednarski.
Najwięcej osób wybrało w tym roku trasę do Bierunia i wokół Tychów. Inni maszerowali do Bielska-Białej i Piekar Śl.