Podczas niedawnego nieformalnego spotkania doszło do rozmowy na temat wpływu mediów na to, czym żyje tzw. przeciętny człowiek, o czym rozmawia, jakich informacji pożąda, a co go kompletnie nie interesuje, choć niejednokrotnie powinno.
Kilka osób wymieniło z pamięci przykłady sytuacji, w których uwaga opinii publicznej była zajęta jakimiś pozbawionymi znaczenia awanturami lub rozdmuchanymi aferami, gdy w tle i zaciszu gabinetów działy się rzeczy naprawdę wielkiej wagi, wpływające na los milionów ludzi. W tym kontekście ktoś rzucił uwagę, że omawiane zjawisko pokazuje ogromną siłę czwartej władzy, skoro zdolna jest ona zapanować nad myślami tak wielkich rzesz ludzkich.
W tym momencie głos zabrał rzadko obecny w kraju ekspert, który mimo wciąż młodego wieku odniósł zagranicą spore sukcesy na polu badania współczesnych szeroko pojętych mediów. „Najbardziej palące pytanie na dziś brzmi: czy media to nadal rzeczywista czwarta władza?” - powiedział, wywołując dużą konsternację wśród obecnych. W końcu ktoś zapytał: „Są jakieś podstawy, aby mieć wątpliwości w tej sprawie?”. „Naprawdę nic nie budzi państwa wątpliwości?” - odpowiedział ekspert pytaniem na pytanie, ale zaraz podjął wątek: „To prawda, że jesteśmy uzależnieni od mediów w stopniu, w jakim nigdy się to dotychczas w dziejach ludzkości nie zdarzyło. Ich wpływ na życie pojedynczego człowieka i całych społeczności jest niewyobrażalny. Kształtują poglądy i wywołują ludzkie decyzje w skali globalnej. Jednak czy o to chodzi w pojęciu czwartej władzy? Przypomnijmy sobie, co naprawdę ten termin oznacza i w jakich sytuacjach znajduje rzeczywiste zastosowanie”.
Ponieważ nikt się nie odzywał, ekspert mówił dalej: „Nawet internetowa wyszukiwarka podpowie, że pojęcie «czwartej władzy», odnosi się do siły, jaką media zdobyły w społeczeństwach demokratycznych. Zadaniem tak rozumianej czwartej władzy jest stać na straży demokracji i praworządności oraz pełnić funkcję kontrolną w systemie opartym na trójpodziale władzy. Kontrolną zarówno wobec władzy ustawodawczej, wykonawczej, jak i sądowniczej. Proszę sobie samodzielnie odpowiedzieć, czy i w jakim stopniu dzisiaj to zadanie media realizują”.
„Jaka jest pańska diagnoza?” - rzucił ktoś z uczestników spotkania. Ekspert westchnął: „Moim zdaniem, zdecydowana większość z nich już dawno abdykowała, zostawiając swój tron nieobsadzony. Doszły do wniosku, że działanie dla dobra wspólnego im się nie opłaca i skupiły się na pielęgnowaniu dobra własnego oraz dobra swoich dysponentów. A jeśli nadal zabiegają o rząd dusz, to głównie dla swoich korzyści”.
Gdy ekspert jeszcze mówił, kilka osób dyskretnie opuściło spotkanie. Pozostali woleli nie kontynuować rozmowy na ten temat.