- Pozostawił po sobie ciepły, dobry uśmiech i ciepło swojej dłoni - mówił nad trumną Stanisława Gduli ks. Marcin Żydzik SDS.
"Tę życzliwość i gorliwość niesienia pomocy wspominamy dziś z wielką wdzięcznością za dar życia i służby śp. Stanisława. Związek Polskich Kawalerów Maltańskich był i jest zaszczycony, że mógł mieć w swoich szeregach takiego wolontariusza" - napisał Jerzy Baehr.
Niezwykle ciepło wspominał Stanisława Paweł Sułowski - komendant bielskiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej.
Rzesze pożegnały śp. Stanisława Gdulę
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Pięć lat temu przyszedł na spotkanie bielskiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej i zaproponował swoją pomoc jako wolontariusz - a zwracając się do zmarłego, kontynuował: - Kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem - brodatego olbrzyma prawie dwa razy większego ode mnie, mogącego być ojcem większości naszych wolontariuszy, to miałem wątpliwości, czy sobie poradzisz, czy znajdziesz wspólny język z młodzieżą, czy będziesz miał cierpliwość do dzieci, które często przychodzą do nas i chcą w formie zabawy nauczyć się udzielania pierwszej pomocy. Moje wątpliwości rozwiewałeś w czasie każdego spotkania - mówił Paweł Sułowski, wspominając Staszka siedzącego w przedszkolu na dziecięcym krzesełku i czytającego dzieciom bajki (- Przypominałeś mi wielkiego niedźwiedzia, otoczonego przez małe niedźwiadki... - mówił komendant) czy jego szczery śmiech, kiedy maluchy usiłowały go całego owinąć bandażem.
Komendant podkreślił wielką troskę Stanisława o formację duchową wolontariuszy.
Ze wzruszeniem żegnał zmarłego Bogdan Kocurek, dyrektor Książnicy Beskidzkiej: - Tak się składa, że w ciągu ostatnich miesięcy to już trzecie pożegnanie mojego współpracownika - mówił. - Nie wiem... Myśląc tak po ludzku: może Pan Bóg potrzebuje pracowników do swojej biblioteki, by zaopiekowali się Jego świętymi księgami? Zofia Kossak-Szczucka powiedziała, że "człowiek rodzi się, żyje i umiera, by służyć". Człowiek nie może nie służyć... Staszek służył Bogu, służył ludziom, służył Polsce....