- Pozostawił po sobie ciepły, dobry uśmiech i ciepło swojej dłoni - mówił nad trumną Stanisława Gduli ks. Marcin Żydzik SDS.
Rzesze przyjaciół i znajomych, poczty sztandarowe wielu organizacji, wraz z najbliższymi śp. Stanisława Gduli, żegnały go dziś podczas pogrzebowej Mszy św. sprawowanej w salwatoriańskim kościele NMP w Bielsku-Białej przez pięciu kapłanów: ks. Marcina Żydzika SDS, ks. Edwarda Laska SDS, ks. Adama Ciapkę, ks. Marcina Pompera i ks. Michała Nowaka.
Niespełna 50-letni pracownik Książnicy Beskidzkiej, oddany wolontariusz Maltańskiej Służy Medycznej, służący z miłością chorym i niepełnosprawnym, a także m.in. członek Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, inicjator i organizator przedsięwzięć patriotycznych, obrony życia poczętego, honorowych zbiórek krwi zmarł w poniedziałek 25 września, po tym jak w niedzielę doznał wylewu.
- Trudno jest stawać w takich momentach i trudno jest mówić, bo przecież życie śp. Stanisława było - tak po ludzku myśląc - zbyt krótkie - mówił w kazaniu ks. Marcin Żydziuk SDS, który przewodniczył Mszy św. - Pewnie miał jeszcze wiele marzeń, wiele planów, pragnień. Ale wierzymy, że Pan Bóg powołuje nas w tym najlepszym momencie naszego życia. My tak egoistycznie chcielibyśmy go przy sobie zatrzymać, ale wiemy, że dla niego rozpoczął się już ten nowy etap.
Wśród przyjaciół zmarłego nie brakowało duszpasterzy, którzy razem koncelebrowali Mszę św. w jego intencji
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ks. Żydzik podkreślił: - Być chrześcijaninem to mieć otwarte oczy na potrzeby tych, którzy nas otaczają. Być chrześcijaninem to mieć ciepłe, dobre i otwarte serce dla każdego człowieka, niezależnie od jego wyglądu, stanu i pochodzenia. Być chrześcijaninem to naśladować Tego, który pochylał się nad ubogimi. Kiedy dziś przychodzi nam odprowadzić na drugą stronę życia śp. Stanisława, można powiedzieć, że jego życie było właśnie takie. Nie potrafił przejść obojętnie obok człowieka w potrzebie. Nie potrafił z lekceważeniem popatrzeć na człowieka, który w oczach ludzkich nie był najpiękniejszy, ale był człowiekiem... W życiu śp. Stanisława wiele było momentów, z których mógłby być dumny. Poza tym był zwykłym, prostym i skromnym człowiekiem. Wniósł wiele dobra, miłości i pokoju. Pozostawił po sobie ciepły, dobry uśmiech i ciepło swojej dłoni. To, co w nim było najpiękniejsze, to ten wrodzony optymizm, radość życia i nadzieja, że to dobro, które czyni, kiedyś do niego powróci. Jego krótkie życie było życiem spełnionym. Pozostawił po sobie wiele ciepła, dobra i miłości w naszych sercach...