- Korzenie Kościoła są w rodzinach. Dbajcie o nie - mówiła mistyczka z Syrii.
- Nie ma nic piękniejszego nad rodzinę - podkreśliła. - Wszystkie wydarzenia rozpoczęły się, kiedy już byłam mężatką i przez to zrozumiałam, jak ważna w oczach Bożych jest rodzina, jak trzeba się o nią starać, dbać. W niej są korzenie Kościoła. I jak Kościół jest naszym domem, tak nasze rodziny powinny być żywym Kościołem, w którym obecna jest miłość i modlitwa. Dlatego Maryja zapowiedziała, że będę odwiedzała domy, żeby stawały się miejscem uwielbienia Boga, żeby znalazło się w nich także miejsce dla Maryi, bo kto Ją czci, oddaje też cześć Jezusowi. Największym świętem i radością dla matki jest obecność jej dzieci - w miłości i zgodzie. To jest prawdziwie piękna ikona Kościoła.
Myrna zaapelowała o to, by nie ulegać duchowi fałszywej nowoczesności, który uderza w małżeństwo i rodzinę, chce osłabić ich więzi i oderwać od Kościoła. Podkreśliła, że rodziny są "wielkim skarbem", ale równocześnie stały się celem ataków, które mają doprowadzić, do ich rozbicia.
Prosiła też o modlitwę za regiony ogarnięte wojną, konfliktami oraz o nawrócenie tych, którzy sieją nienawiść.
- W rejonie Syrii od sześciu lat toczy się wojna. To boli, ale mam w sobie lęku, bo Jezus powiedział, że tam na Wschodzie - w kolebce chrześcijaństwa - ponownie zabłyśnie światło. On jest światłem dla całego świata, a my bądźmy Jego świadkami - podkreśliła.
Apelowała o modlitwę za rządzących i Kościół, który przeżywa "wielkie trudności i zagrożenia". Prosiła, by w świecie pomieszania i podziałów, stawać się prawdziwymi świadkami Ewangelii, niosącymi poranionym ludziom Bożą miłość.
Na zakończenie spotkania syryjska mistyczka udzielała zebranym indywidualnego błogosławieństwa oliwą, pochodzącą z ikony w jej domu. Wielu prosiło ją przy tym o modlitwę, wręczało karteczki z wypisanymi intencjami, podawało zdjęcia bliskich, by również na nich uczyniła znak krzyża.
- Ja też proszę was o modlitwę za mnie, bym pozostała wierna swojej misji i by przyniosła ona owoc - dodawała.