To wam przykazuję, żebyście się wzajemnie miłowali. J 15,17
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali».
Żebyście się wzajemnie miłowali… Jezus najwyraźniej zawierza swoim słuchaczom, uznając, że wiedzą, co to miłość. Oczywiście, powie ktoś, jest wiele rodzajów miłości. I jest też tak, że miłość ma wiele cech. Święty Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian wymienia chyba wszystkie z nich. Ale czy się mylę, sądząc, że Jezus nakazując swoim uczniom, by się wzajemnie miłowali, odwołuje się do intuicji, która obecna jest w sercu chyba każdego człowieka, jeśli tylko spyta o to samego siebie z dobrą wolą. O miłość, która jest jednocześnie bezwarunkowa i rozumna, trzeba się starać – a starać się musi o nią każdy. Bo nie wyczerpuje się ona w spontanicznym, nawet najbardziej wzruszającym odruchu serca. Jest raczej rodzajem trwałej więzi, która stawić musi czoła trudnym wyzwaniom codzienności. To doprawdy niełatwe zadanie. Ale taka właśnie jest różnica pomiędzy miłością a – jakże często chwilowym – zakochaniem.