Badania georadarem w podworcu jednej z krakowskich kamienic nie wykazały, by pod powierzchnią mogła się tam znajdować zakopana tu być może skrzynia z przedmiotami należącymi do ofiar zbrodni katyńskiej. Nie wyklucza to jednak jej obecności.
Poinformowano o tym w Krakowie podczas wspólnej konferencji prokuratora z pionu śledczego IPN oraz badacza z Akademii Górniczo-Hutniczej.
O rezultatach poszukiwań mówił w krakowskiej siedzibie Polskiego Czerwonego Krzyża przy ul. Studenckiej dr Jerzy Ziętek z AGH, prowadzący prace badawcze przy użyciu georadaru, mogącego wskazać jakie formy znajdują się pod ziemią, posadzkami i wewnątrz murów. - Była mała szansa na jakiś błyskotliwy wynik, gdyż prace prowadzono w trudnych warunkach. Ziemia na badanym terenie składa się z gęstych iłów które tłumią fale georadaru. Do tego narzucono na nią jeszcze warstwę gruzu - poinformował uczony. Te trudne warunki badawcze mogą uzasadniać ponowne prace poszukiwawcze prowadzone metodami archeologicznymi. Jak się bowiem okazało georadar nie wykrył obecności przebiegających na pewno przez teren poszukiwań rur wodociągowych i kanalizacyjnych. Prok. Marek Klimczak z pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie nie wykluczył wobec tego, że po uzyskaniu dokładniejszych danych geologicznych prace poszukiwawcze mogły by być wznowione.
Poszukiwania prowadzone w ub. roku na terenie krakowskiej siedziby PCK były częścią śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej, prowadzonego przez pion śledczy oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie - Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Zlecono je m.in. po przeanalizowaniu relacji prof. Jana Sentka z AGH, nagranej ponad ćwierć wieku temu przez Adama Macedońskiego, plastyka, poety, w okresie PRL-u działacza niepodległościowego, prezesa niezależnego Instytutu Katyńskiego. "W 1991 r. zgłosił się do mnie nieżyjący już obecnie prof. AGH Sentek z informacją o zakopaniu na dziedzińcu jednej z kamienic w śródmieściu Krakowa skrzyni z przedmiotami wykopanymi na miejscu zbrodni katyńskiej. Miał w tym uczestniczyć jego teść, oficer Wojska Polskiego. Skrzynia została obita blachą, co nie tylko mogło zabezpieczyć przed wilgocią schowane w niej pamiątki ale także ułatwić poszukiwania” - wspominał w ub. roku A. Macedoński w rozmowie z krakowskim GN.
Mogły w niej być relikwie katyńskie: dokumenty osobiste, listy, fotografie, medaliki, odznaki, odznaczenia, części umundurowania należące do oficerów polskich zamordowanych w 1940 r. przez Sowietów, odnalezione przy ich zwłokach w 1943 r. podczas ekshumacji zarządzonej przez Niemców. - Być może zostały potajemnie przekazane w porozumieniu z chemikiem dr. Janem Zygmuntem Roblem (1899-1965), którego zespół pod okiem Niemców badał oraz inwentaryzował pod okiem Niemców w krakowskim Państwowym Instytucie Medycyny Sądowej i Kryminalistyki pamiątki przywiezione z Katynia w 285 kopertach. Wiadomo o tym, że Robel i jego współpracownicy kopiowali w tajemnicy zarówno protokoły oględzin przedmiotów jak i treść notatników zawierających zapiski pamiętnikarskie pomordowanych. Część z nich została przekazana jeszcze w czasie wojny do Londynu i tam po wojnie opublikowana, pozostała część odpisów pamiętników znalazła się zaś w paczce odnalezionej przypadkowo w 1991 r. podczas remontu Instytutu Ekspertyz Sądowych - powiedziała dr. Joanna Wieliczka-Szarkowa, historyk. Większość przedmiotów znalezionych w Katyniu Niemcy w 11. skrzyniach wywieźli w 1944 r. w kierunku Drezna i tam miały zostać zniszczone w trakcie działań wojennych.
Co ciekawe, część przedmiotów wydobytych z dołów katyńskich znajduje się w Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Ukrywane w Archiwum Akt Dawnych Miasta Krakowa, zostały w 1946 r. przekazane w tajemnicy do archiwum kurialnego. Stamtąd w 1952 r. zabrała je komunistyczna bezpieka. Zwrócono je w kwietniu 1990 r. na mocy decyzji ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka.