Górnicy z Kopalni Soli Wieliczka jako pierwsi w Polsce powitali nowo narodzonego Jezusa. W wigilijny poranek modlili się bowiem w kaplicy św. Kingi podczas niezwykłej podziemnej Pasterki. Uczestniczyło w niej ponad 600 osób.
Zgodnie z górniczą tradycją, Msza św. odprawiana jest rankiem 24 grudnia. Górnicy przychodzą na nią w galowych mundurach, a do wspólnej modlitwy zapraszają wszystkich, którzy świętowanie Bożego Narodzenia chcą rozpocząć w zabytkowej kopalni. Nie bez powodu - słowa "Bóg się rodzi" brzmią wśród wielickiej soli szczególnie uroczyście, wręcz majestatycznie. W tym roku kolędy zagrała Reprezentacyjna Orkiestra Dęta Kopalni Soli "Wieliczka".
Nie jeden górnik przyznaje, że odkąd pamięta, zawsze stawia się na podziemnej Pasterce. Są tacy, którzy w wielickiej kopalni pracują od ponad 20 lat i przez ten czas nie opuścili ani jednej Pasterki w kaplicy św. Kingi. Nic nie szkodzi, że pora wczesna (w tym roku była go godz. 7.30), że ledwie grudniowy świt… Bez tej Mszy nie ma bowiem prawdziwego Bożego Narodzenia.
- Jestem tutaj co roku od 23 lat - podkreśla wielicki górnik Piotr Misior. - Towarzyszy mi cała rodzina - dodaje. - Dziś w kopalni byli z nami nasi bliscy, przyjaciele, znajomi, a także wieliczanie - wtóruje mu Jan Kucharz, nadsztygar górniczy.
Jak wyjaśnia, w dawnych czasach 24 grudnia nie prowadzono w pod ziemią ciężkich robót. Ci, którym wypadło jednak pracować w przededniu Wigilii, zaraz po skończonej szychcie szli powitać Dzieciątko Jezus, a było to zawsze rano.
Tegorocznej Pasterce przewodniczył dziekan dekanatu wielickiego, ks. Zbigniew Gerle. Homilię wygłosił natomiast o. Ludwik Kurowski, kapelan wielickich górników.
- Aniołowie przynieśli światło, które prowadziło pasterzy i królów do Betlejem, do Dzieciątka. My dziś również przyszliśmy do groty, która jednoczy nas tak, jak ta betlejemska. Jezus najprawdziwiej przychodzi do naszych serc, dusz, umysłów przez Eucharystię. Napełnijmy serca pokojem, który przynosi Bóg-Człowiek, Książę Pokoju - mówił o. Kurowski.
Po Mszy św. jej uczestnicy otrzymali opłatki i złożyli sobie świąteczne życzenia.
Kaplica św. Kingi to najpiękniejsza spośród świątyń podziemnej Wieliczki. W całości wykuta w soli nawiązuje do Groty w Betlejem. O narodzinach Zbawiciela przypomina szopka, która znajduje się na północnym ociosie (ścianie) kaplicy. W roku 1903 Józef Markowski, wielicki górnik, artysta-samouk, umieścił w stajence pierwsze drewniane figurki. Kolejne pojawiły się w roku 1920. Dziś w szopce zobaczyć można rzeźby z soli wykonał je inny uzdolniony górnik, Mieczysław Kluzek.
O wielickich górnikach można śmiało powiedzieć, że pod ziemią modlili się od zawsze. Regularne nabożeństwa zaczęto odprawiać w XVII w. w kaplicy św. Antoniego. Uzyskano na nie pozwolenie Stolicy Apostolskiej, a także zgodę króla Augusta II Sasa. Monarcha nie tylko zaaprobował podziemne Msze św., ale też przeznaczył 300 zł pensji dla kapelana dolnego, który miał im co rano przewodniczyć. Tuż po I rozbiorze Polski władze austriackie zakazały codziennych nabożeństw. Kilka lat później złagodzono tę decyzję, jednak wkrótce reformy cesarza Józef II na powrót ograniczyły sposobność do podziemnej modlitwy i Msze można było odprawiać tylko kilka razy do roku - m.in. w Wigilię.