107,6 FM

Obronił szachowe mistrzostwo świata w pojedynku, który trwał od... 11 listopada

Norweg Magnus Carlsen w dniu swych 26. urodzin obronił w Nowym Jorku tytuł mistrza świata w szachach. W rozpoczętym 11 listopada meczu pokonał w środę reprezentanta Rosji, starszego o 11 miesięcy Siergieja Karjakina 9:7.

Zasadniczy, dwunastopartiowy klasyczny pojedynek zakończył się na Manhattanie w poniedziałek wynikiem 6:6, a to oznaczało - po dniu przerwy - konieczność dogrywki. Składała się ona z czterech partii szachów szybkich. W pierwszej i drugiej był remis, a po trzeciej i czwartej (w sumie szesnastej) cieszył się z sukcesu Carlsen.

W pierwszej dogrywce zawodnicy zdecydowali się po raz kolejny na partię hiszpańską. Walczący czarnymi figurami Carlsen bez problemu wyrównał pozycję, w której Karjakin nie szukał komplikacji i po serii wymian padł remis po 37 posunięciach.

Zdaniem najsłynniejszej szachistki świata Węgierki Judit Polgar, prowadzącej relację w studiu meczowym, pretendent nie wykorzystał przewagi koloru. Z pewnością nie chciał ryzykować i komplikować pozycji, jakby remis go satysfakcjonował.

Po krótkiej przerwie zawodnicy zagrali partię włoską. Zgodnie z przewidywaniami po fazie debiutowej obrońca tytułu postanowił zaostrzyć pojedynek, atakując na skrzydle hetmańskim. To spowodowało, że Karjakin na długo się zamyślił, co wykorzystał natychmiast mistrz świata, poświęcając pionka w zamian za bardzo skomplikowaną pozycję wymagającą dłuższego analizowania.

W następnych kilku posunięciach Carlsen dalej zaostrzał pozycję, jednocześnie zmuszając rywala do długiego namysłu. Kiedy wydawało się, że Norweg wygra, kibice znowu zobaczyli heroiczną obronę Rosjanina i partia zakończyła się remisem przez osiągnięcie przez niego rzadko widzianego na szachownicach pata.

"Niewiarygodne, jak świetnym defensorem jest Karjakin i jaką ma intuicję!" - podsumowała drugą partię Polgar.

W trzeciej ponownie grano partię hiszpańską. Po raz kolejny po debiucie niewielką inicjatywę uzyskał Carlsen. W 29. posunięciu poświęcił pionka, w zamian za którego wdarł się do obozu przeciwnika i wykorzystał pierwszy błąd popełniony przez rywala. W 38. posunięciu Rosjanin się poddał i mistrz świata objął prowadzenie 2:1, a w sumie 8:7.

"Gratulacje dla Magnusa, który naprawdę świetnie walczył. Przed nami jeszcze jedna partia i Siergiej będzie musiał ją wygrać, jeżeli chce wrócić do gry" - mówił menedżer Karjakina Kirył Zangalis.

W czwartej partii zawodnicy po raz pierwszy w tym turnieju zdecydowali się na obronę sycylijską. Mający czarne figury Karjakin musiał zmienić styl gry na bardziej agresywny. Ale... Carlsen ani przez moment mu na to nie pozwolił. Cały czas kontrolował sytuację na szachownicy. Tego dnia dokonał drugiej egzekucji, matując po przepięknej kombinacji z ofiarą hetmana w 50. posunięciu.

"Trochę to smutne, że pierwszy agresywny ruch (w tym meczu) w wykonaniu Karjakina padł w ostatniej partii dogrywki" - skomentował na portalu społecznościowym czołowy polski arcymistrz i mistrz świata w rozwiązywaniu zadań szachowych Kacper Piorun.

Czterokrotny mistrz Polski (2006, 2010, 2011, 2012) i tegoroczny brązowy medalista Mateusz Bartel mówił przed rozpoczęciem pojedynku, że nie spodziewa się pasjonującej rywalizacji.

"Kibice z pewnością wolą coś bardziej krwistego, ale tego się nie doczekali. Karjakin, trzeba przyznać dobrze dysponowany, ukierunkowany był jednak na pokojową grę. Najbardziej rozczarowująca była dwunasta partia, kończąca zasadniczy mecz. Po dziesięciu ruchach widać było, że zawodnicy zmierzają do remisu. Być może taka była taktyka Carlsena, który nie chciał ryzykować, czując się bardziej pewnym w wariancie gry szybkiej" - powiedział PAP Bartel, który stawiał na zwycięstwo Carlsena.

Dodał, że forma dogrywki jest powszechnie krytykowana, gdyż jest to zupełnie inna formuła królewskiej gry. "Sporo głosów jest za tym, aby w przypadku kiedy klasyczny mecz zakończy się remisem, tytuł pozostawał przy obrońcy".

W opinii wiceprezesa PZSzach. Adama Dzwonkowskiego, mimo ciężkiego i wyrównanego pojedynku Norweg zasłużył na zwycięstwo.

"To on wykazywał się inicjatywą, próbował rozstrzygać walkę na swoją korzyść i może gdyby udało mu się to w partiach 3 i 4, to mecz byłby do jednej bramki. Jednak w jednym z ataków zapędził się i zwycięstwo Karjakina w ósmej partii stworzyło mylne wrażenie, że Rosjanin może zostać mistrzem świata. Jednak Norweg dalej atakował i był nawet bliski porażki w kolejnej rundzie. Wygrywając 10. partię, doprowadził do remisu, ale też uzyskał przewagę psychologiczną, gdyż jego przeciwnik nie miał innego pomysłu jak bronić się, czekając na błąd rywala" - zaznaczył.

Dogrywka to już pokaz potęgi Carlsena. Bezpieczny remis czarnymi w pierwszej partii, a potem prawie wygrana w drugiej odebrały urodzonemu w Symferopolu pretendentowi energię, co spowodowało, że w trzeciej partii popełnił decydujący dla losów meczu błąd.

"Nie zmienia to faktu, że Karjakin rozegrał najlepsze partie w karierze i postawił prawdziwy mur przez Norwegiem. Jeżeli jednak chce zdobyć ten tytuł, to powinien wykazywać się większą odwagą i próbować grać na zwycięstwo, bo na tym poziomie błędy pojawiają się bardzo rzadko i na więcej niż na remis nie ma co liczyć. Jedyny sukces, jaki odniósł w ósmej partii, to tak naprawdę nie była jego wygrana w partii, a raczej przegrana atakującego Carlsena" - podsumował mecz Dzwonkowski.

Po remisie 6:6 w szachach klasycznych, dogrywka zakończyła się zwycięstwem Norwega 3:1, dzięki czemu po raz drugi obronił on tytuł mistrza świata. Lepszego prezentu na 26. urodziny nie mógł sobie sprawić. Dodatkowo dostanie 55 procent z miliona dolarów, zamiast 60. Te pięć procent musi oddać za swoje niesforne zachowanie po porażce w ósmej partii, kiedy to odmówił udziału w konferencji prasowej.

Pięćdziesiąty piąty mecz o szachową koronę wzbudził ogromne zainteresowanie w wielu krajach. Jak się ocenia, w samej tylko Norwegii transmisje "na żywo" obejrzało ok. ćwierć miliona osób. Również i w miejscu zawodów - sala w budynku Fulton Market na dolnym Manhattanie była prawie zawsze zapełniona, mimo wysokich cen wejściówek. Karnet na cały mecz kosztował od 350 do 3000 dolarów, a bilety na poszczególne partie od 75 do 900.

Jeszcze nigdy w historii w walce o tytuł najlepszego szachisty świata nie spotkali się tak młodzi zawodnicy. Carlsen pierwsze turnieje rozegrał w roku 2001, szybko ściągając na siebie uwagę ekspertów królewskiej gry. Po dwóch latach posiadał już tytuł mistrza międzynarodowego, a w roku 2004 otrzymał tytuł arcymistrza, stając się drugim najmłodszym w historii zawodnikiem (po... Karjakinie), któremu nadano ten tytuł.

« 1 »
TAGI:

Zapisane na później

Pobieranie listy