Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Łk 10,21
Jezus rozradował się w duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko ojciec; ani kim jest ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».
Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».
Czyżby trzeba było być prostaczkiem, żeby otrzymać objawienie? Pewnie nie, przecież wśród świętych mamy i ludzi prostych, i wykształconych. Jednak często duża wiedza staje się przeszkodą w wierze. Może dlatego, że im bardziej wiemy, dlaczego coś się dzieje, tym trudniej nam pomyśleć, że to może się stać z innej przyczyny lub nawet bez niej. Lekarze często mają problem z wiarą w uzdrowienie przez modlitwę czy w zmartwychwstanie Jezusa, nie mówiąc już o dziewictwie Maryi. A od pierwszych powątpiewań łatwiej przejść do następnych. Zaczyna więc się podchodzić do zjawisk duchowych za pomocą metod fizycznych: a może zbadać aktywność mózgu w trakcie modlitwy, a może w trakcie opętania? A ducha nie da się zmierzyć. Szczęście, czy to z przyczyn duchowych, czy fizycznych, będzie miało swój obraz w mózgu, ale to nie znaczy, że między tymi doznaniami należy postawić znak równości. Jak wiemy, prozac nie uszczęśliwia. Człowiek prosty zwyczajnie nie wnika w te rzeczy, tylko przyjmuje je do wiadomości – tak Bóg powiedział, więc tak jest.