Andrzej Melak opowiedział o bulwersujących faktach związanych z pochówkiem jego brata - ofiary katastrofy smoleńskiej.
„Jedynym dowodem na to, że Stefan jest w tej trumnie, była tabliczka z napisem: Stefan Melak, położona na worku czarnym, na trumnie” – mówił w radiowej Jedynce poseł Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Gość audycji pochwalił decyzję prokuratury, która ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej postanowiła rozpocząć od pary prezydenckiej. Jego zdaniem ekshumacje są bardzo potrzebne z powodu licznych wątpliwości związanych z przygotowaniem ciał do pochówku. On sam od początku o to walczył. Jego podejrzenia wzbudził m.in. fakt, że przetłumaczony z rosyjskiego protokół sekcyjny, jaki w 2011 roku okazano mu w prokuraturze, rozmija się z tym, co on sam widział, gdy identyfikował w Moskwie swojego brata. „Pytałem się prokuratora, czy na pewno to jest ten protokół Stefana. Tam był wymieniony osobnik, który miał wzrost 195 cm, z lekką otyłością, o takich uszkodzeniach, które absolutnie nie pasowały do tego, co ja widziałem i dotykałem. (...) Nie pasowało prawie nic” – powiedział Andrzej Melak.
Mimo tych i innych faktów prokuratura w końcu roku 2015 odmówiła Andrzejowi Melakowi zgody na ekshumację ciała brata. Prokuratorzy stwierdzili, że „nie widzą potrzeby, że wyniki genetyczne i tak dalej, są zgodne i nie przewidują, nie zgadza się kategorycznie prokuratura na to, by wydobyć ciało Stefana, by przeprowadzić powtórną sekcję”.
Poseł mówił o traumie, jaka męczy go od chwili śmierci brata. „Przecież my nie jesteśmy pewni, czy my stoimy, modlimy się nad grobami z ciałami naszych bliskich” – zauważył. Barbarzyństwem nazwał sposób, w jaki potraktowano ciała zmarłych w kwietniu 2010 roku. „Pochowano naszych bliskich jak zwierzęta, bez ubrań, w workach, mimo że gdy byłem w Moskwie, to pokazywano nam ubrania, buty. Ja przekazałem bratu bieliznę, bo robiłem sobie wyrzuty, że nie wziąłem garnituru, że o tym zapomniałem. A później okazało się, że oni byli chowani w czarnych foliowych workach, nagusieńcy”.
Andrzej Melak wyraził przekonanie, że zarządzona ekshumacja 83 ofiar katastrofy smoleńskiej, czyli wszystkich, których ciała nie zostały spopielone, pozwoli nareszcie wskazać rodzinom ofiar „bez żadnych ale” miejsce spoczynku ich bliskich.