A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Łk 2,33
Po przedstawieniu Jezusa w świątyni Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono.
Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.
Znamy dzisiaj – lepiej lub gorzej – życie Jezusa, tak jak przekazali to nam ewangeliści Mateusz, Marek, Łukasz i Jan. Poszukiwacze sensacji (we współczesnym znaczeniu tego słowa) przywołają jeszcze Ewangelie apokryficzne. Ale te fascynacje zostawmy na boku. Znamy więc życie Jezusa – od narodzin po śmierć na krzyżu. Ostatnie lata Jego żywota znamy lepiej – ewangeliści byli ich świadkami. Czy towarzyszy nam – słuchaczom, czytelnikom Ewangelii – w tym poznawaniu życia Jezusa zdziwienie? Chyba raczej nie. A jeśli już – to rzadko. Jezus to wszak Syn Boży. To tłumaczy wszystko. Ale Józef i Maryja widzieli Jezusa jako dziecko – jakaż egzotyczna dla nas musi być chwila refleksji nad Ich zdziwieniem tym, co zaczęło się dziać. Reakcja Symeona, który wziął Dziecię w objęcia, jego słowa, że oto „ujrzał zbawienie”, musiała wywołać Ich zdziwienie, może nawet coś więcej – szok. A przecież był to dopiero początek…