Spędziła lata w więzieniu w cywilizowanej, zdawałoby się, Kanadzie. Za to, że broni życia.
Mogła wziąć udział w Światowych Dniach Młodzieży w Polsce dzięki temu, że 25 kwietnia wyszła z więzienia. Kanadyjskie sądy wsadzają ją tam często. Po raz pierwszy trafiła za kraty w roku 2000. Najczęściej dostaje kilkumiesięczne wyroki. - Najdłuższy okres, jaki spędziłam w więzieniu, to 22 miesiące - powiedziała 1 sierpnia na spotkaniu w Katowicach.
11 z 25 lat w więzieniu
Na spotkaniu tym w auli Wydziału Teologicznego UŚ zabrakło miejscu siedzących. Ludzie siedzieli na schodach. Przyszło ich prawie 250. To możliwe tylko w Polsce, że kobieta, która broni życia nienarodzonych dzieci, spotyka się aż z tak wielkimi wyrazami poparcia. Goście spotkania zgotowali jej wielką owację na stojąco.
Mary wchodzi w Kanadzie do klinik aborcyjnych, wręcza spotkanym tam kobietom róże i proponuje chwilę rozmowy. Dla wielu dziewczyn np. słowa o tym, że ciała ich dzieci zostaną wyrzucone na śmietnik, są impulsem, dzięki któremu wstają i wychodzą kliniki. Zdarzyło się i tak, że ktoś rezygnował z aborcji poruszony faktem, że po chwili przyjeżdża policja i Mary jest wyprowadzana.
Na spotkaniu w Katowicach Mary Wagner skromnie opowiadała o swojej koleżance Lindzie Gibbons, która za obronę nienarodzonych przesiedziała w kanadyjskich więzieniach znacznie więcej czasu. - Linda aż 11 z ostatnich 25 lat spędziła w więzieniu. Tylko i wyłącznie dlatego, że stała na chodniku przed kliniką aborcyjną z napisem „Mamo, dlaczego, skoro mam tyle miłości do dania?” - powiedziała.
Dodała, że przyłączyła się do Lindy, bo w jedności siła. Mary czuła też, że Bóg daje jej to zadanie.
Twój Bóg ma rację
- Jesteś osobą kruchą i delikatną. Jak poradziłaś sobie ze strachem, kiedy zamykali cię po raz pierwszy? - zapytała jedna z kobiet obecnych na sali. - Ja weszłam do kliniki, ale koleżanka, która modliła się na chodniku na zewnątrz, również została aresztowana. Razem trafiłyśmy do tego więzienia, więc było trochę raźniej... W związku z tym to pierwsze doświadczenie więzienia nie było takie straszne - odpowiedziała.
Mężczyzna spośród publiczności zapytał, czy jakieś doświadczenia z jej życia miały wpływ na to, że zaangażowała się w obronę życia. Mary odpowiedziała, że takim doświadczeniem jest jej pochodzenie z rodziny wielodzietnej. Było ich trzynaścioro rodzeństwa, w tym pięcioro adoptowanych.
- Wpływ miały też postawa i doświadczenia mojego ojca, który urodził się w 1939 r. w Czechosłowacji. Jego wspomnienia o tym, jak łatwo Niemcy poddali się propagandzie Hitlera uświadomiły mi, że ważny jest sprzeciw sumienia - powiedziała.
Mary Wagner mówiła, że w czasie miesięcy spędzanych w wiezieniu w pionie utrzymuje ją wiara. A także świadomość, że znalazła się w tym miejscu, bo broniła przed śmiercią konkretnych dzieci, oraz - przed śmiercią duchową - konkretnych matek.
- Jeśli w sprawie obrony życia ma nastąpić prawdziwy przełom, musimy przyznać przed sobą, że nawet my traktujemy dzieci nienarodzone jako abstrakcję. To musi się zmienić - mówiła, wskazując, że chodzi zawsze o konkretne dzieci.
W czasie jednego z procesów Mary usłyszała od sędzi: „Jesteście w błędzie, ty i twój Bóg”. Na koniec spotkania w Katowicach nawiązał do tego jeden z uczestniczących w spotkaniu księży. Podszedł do mikrofonu i powiedział: - Mary, twój Bóg, nasz Bóg, ma rację. I przez to ty też masz rację.
Mary Wagner będzie gościć w kolejnych dniach w Częstochowie, Lublinie, Kaliszu, Gdańsku, Toruniu, Rzeszowie, Tarnowie, Zakopanym,Wrocławiu i Siemysłowie.
Szczegółowy plan na facebookowej stronie MARY WAGNER W POLSCE.