W aktualnym, 19. numerze „Gościa Katowickiego” na 8 maja wspominamy zmarłego 17 kwietnia Wihelma Iwaneckiego z Siemianowic Śląskich. Poniżej przedstawiamy świadectwa osób z nim związanych - kapłanów oraz żony, dzieci i wnuków. - Bardzo mi go brakuje, ale nie płaczę. Żyję dalej dla Pana Boga - mówi żona śp. Wilhelma Anna.
Choć kopalni już dawno nie ma, to w opowieściach Wilusia ciągle istnieje i teraz także w pamięci dzieci i wnucząt, które tych opowieści słuchały. Modliliśmy się razem Liturgią Godzin. Całowaliśmy brewiarz, ciesząc się, że w Ruchu Światło–Życie poznaliśmy tę formę modlitwy. Wiluś dzień zaczynał jutrznią, a kończył kompletą, razem z Radiem Maryja.
29.11.2015 r., z okazji 90-lecia archidiecezji katowickiej, ks. abp Wiktor Skworc wręczył nam medal za szerzenie Królestwa Bożego.
Bardzo chciałam, żeby „JESZCZE TROCHĘ” pożył, ale Pan Bóg chciał inaczej – niech będzie błogosławiona Jego święta wola.
Bardzo mi go brakuje, ale nie płaczę. Modlę się, śpiewam i żyję dla tych, którym służę – teraz w JEDNOŚCI DUCHOWEJ Z MOIM MĘŻEM, pokochanym na zawsze, nie tylko do śmierci.
Nasza Miłość trwa w dzieciach, które są jej owocem. Bardzo cieszył się prawnuczkami, które są naszą radością.
Pożegnaliśmy go pięknie – z wiarą w jego wieczną radość. „Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki”.
Anna Iwanecka
Byłem dumny ze swojego ojca
Wspomnienia dzieci
• Zawsze martwił się o mnie podczas moich podróży. Czuwał w nocy, gdy gdzieś jechałam, i czekał na wiadomość, że dojechałam bezpiecznie. Zawsze musiałam mu zadzwonić, napisać – a on odpisywał, że czuwa i dziękuje.
• Miał wielkie doświadczenie życiowe. Słuchał i potrafił dać dobrą radę, korzystając z tego, co sam przeżył.
• Zawsze ceniłam sobie długie rozmowy z tatą – najczęściej gdy odprowadzał mnie do domu po moich odwiedzinach u rodziców. Często podkreślał, że jest dumny z moich osiągnięć i bardzo cieszy go to, że ludzie mnie cenią i szanują.
• Był wzorem pracowitości i znał się na bardzo wielu dziedzinach pracy.
• Kiedy przyjeżdżałem na tzw. dzień wolny do rodziców, bardzo często zastawałem ich modlących się brewiarzem. Byłem dumny ze swego ojca. Kiedy dziecko jest dumne ze swego ojca, to można powiedzieć, że to coś naturalnego. Kiedy jednak człowiek dorosły jest dumny ze swego ojca, to znaczy, że ojciec jest kimś wyjątkowym.
• Byłam synową Wilusia przez 30 lat. Doznałam od niego samego dobra. Cieszę się, że moje dzieci miały takiego dziadka.
• Bardzo zapadło mi w pamięć, jak podczas swojej choroby, mając znowu jechać do szpitala, powiedział: „A to tak się zaczyna…”, przeczuwając jakby, że jego czas dobiega końca. Nie zapomnę dotyku jego dłoni – dużych, silnych, opiekuńczych – zarówno w tańcu, gdy świetnie prowadził, jak i w szpitalnym łóżku, gdy był już bezsilny i leżał w cierpieniu.
• Mój tata – kierownik, głowa rodziny, przyjaciel, mistrz, nauczyciel. Miał ładny charakter pisma. Sprawiedliwy, przewidujący. Posiadający wyobraźnię, posiadający zasady. Uważny słuchacz, doradca, aktor, komik. Człowiek wesoły, o pięknych, wyrazistych oczach. Bez nałogów. Umiejący grać w szachy, skata, brydża. Zawsze służący dobrą radą. Mądry, doświadczony, zawsze zatroskany o rodzinę.