W aktualnym, 19. numerze „Gościa Katowickiego” na 8 maja wspominamy zmarłego 17 kwietnia Wihelma Iwaneckiego z Siemianowic Śląskich. Poniżej przedstawiamy świadectwa osób z nim związanych - kapłanów oraz żony, dzieci i wnuków. - Bardzo mi go brakuje, ale nie płaczę. Żyję dalej dla Pana Boga - mówi żona śp. Wilhelma Anna.
Niesamowicie dobry człowiek
Krystyna Kajdan
Śp. Wilhelma Iwaneckiego spotkałam po raz pierwszy w niecodziennych okolicznościach: podczas pamiętnego spotkania z Janem Pawłem II z przedstawicielami ruchów kościelnych 30 maja 1998 roku na Placu św. Piotra w Rzymie. Był tam razem ze swoją małżonką Anną. Mieli małe turystyczne radio, bo przez słuchawki można było słuchać tłumaczenia na język polski transmisji tego wydarzenia przez Radio Watykańskie. Ja takiego nie miałam... Zadziwili mnie wówczas swoją dobrocią, bo pan Wilhelm zaproponował mi jedną końcówkę słuchawek do tego radia, abym chociaż przez jedno ucho mogła słyszeć w ojczystym języku, co się dzieje podczas tego wielkiego, historycznego wydarzenia. Sam naraził się na mniej komfortowe słuchanie też tylko przez jedną końcówkę.Dzięki temu mogłam po powrocie napisać relację do gazetki parafialnej z tych niezapomnianych uroczystości. Był wtedy niesamowity upał, a my byliśmy na samym środku Placu św. Piotra. Pamiętam też jak pan Wilhelm dbał o to, aby nie zabrakło nam wody mineralnej do picia. Ciągle ją swojej małżonce i mnie donosił... To był niesamowicie dobry człowiek - prawdziwy chrześcijanin! Pamiętam o nim w modlitwie.