O tym, dlaczego osoby w żałobie chowają zdjęcia bliskich, jak żałoba przewartościowuje życie i dokąd zmierza ten proces, w rozmowie z Agnieszką Małecką mówi Aleksandra Słupecka, psycholog z Centrum Psychologiczno-Pastoralnego "Metanoia" w Płocku.
Mówimy czasem, że z odejściem kogoś umiera w nas jakaś cząstka…
Tak jest szczególnie, gdy umiera dziecko. Ono pojawiło się na świecie dzięki miłości rodziców, powstało z połączenia ich cech fizycznych, rodzice widzą siebie w nim. Umiera też cząstka planów, jakie wiążą z tym dzieckiem. Pamiętajmy, że w przypadku straty jedynego dziecka osoby w żałobie tracą jedną z ważnych ról życiowych. Często nie potrafią odnaleźć się na nowo jedynie w roli żony czy męża. Wówczas człowiek zaczyna być również inaczej postrzegany przez otoczenie. Można nawet stracić krąg przyjaciół, związanych bardziej z osobą, która odeszła. Osoby w żałobie często nie wiedzą, co ze sobą zrobić, ponieważ zniknęły obowiązki, które do tej pory wypełniały całe ich życie. Gdy umiera dziecko, współmałżonkowie nie wiedzą, czym zapełnić swój czas, jak odnaleźć na nowo sens i cel tego, co robią. Żałoba to proces, podczas którego trzeba przeorganizować niekiedy całe życie, poukładać na nowo hierarchię wartości.
Czy jednak nie pokutuje mit, że żałoba po śmierci maleńkiego dziecka, przed narodzeniem, jest „mniejsza” niż strata bliskiej, starszej osoby?
Otoczenie rzeczywiście nie daje prawa do przeżywania tego w taki sam sposób, jak rodzicom po stracie starszego dziecka. Nie pozwala się nawet nazwać czasu po poronieniu żałobą. Rodzice, których dziecko zmarło przed narodzeniem, nie zgadzają się z tym. Więź, którą wytworzyli z dzieckiem poczętym, może być tak samo silna jak z dzieckiem już narodzonym. Są rodzice, którzy na podstawie wspomnień z czasów ciąży mogliby napisać całą książkę, ponieważ tyle się wtedy wydarzyło, tak wiele nowych relacji się pojawiło, tyle pięknych, wspólnych chwil miało miejsce. Ich więź z nienarodzonym dzieckiem pojawia się na bazie marzeń czy wyobrażeń, które mają. Powinno się o tych wyobrażeniach rozmawiać, rodzice bardzo chcą o nich mówić. Czują jednak opór milczenia. Osoby z zewnątrz nie chcą słuchać ich wspomnień, bo wydaje im się to nie na miejscu. A przecież dla tych rodziców to było dziecko, które od początku traktowali osobowo.
W płockiej „Metanoi” czekają na takie osoby po stracie, psycholog i duszpasterz. Ale często bywa nam wstyd, że nie radzimy sobie z tym sami…
Tak naprawdę, nie zawsze jest tak, że każdy takiej profesjonalnej pomocy potrzebuje. Są osoby, które pięknie same radzą sobie i potrafią intuicyjnie przejść przez te etapy żałoby. Wiele zależy od wsparcia bliskich, przyjaciół. Często jednak spotykam się z rodzicami, którzy mówią, że nikt z bliskich nie jest na siłach, by słuchać o dziecku, które stracili. Nieco inaczej patrzy na tę sytuację psycholog, który stoi z boku i może pomóc w konstruktywnym podejściu do tej sytuacji. Fakt, iż potrzebujemy takiej pomocy, to absolutnie nie jest wstyd. Mamy prawo być słabi w czasie żałoby.
Kto i kiedy może się zgłaszać do Metanoi?
Dyżur psychologa jest w każdy wtorek w godzinach 16-18. Zgłaszać mogą się osoby po stracie dziecka, które zmarło przed narodzeniem, w wyniku choroby czy wypadku. Zapraszamy również dzieci, które straciły rodzeństwo, i osoby dorosłe, które straciły członka rodziny. Nie ma znaczenia, na jakim etapie żałoby jesteśmy, ponieważ na każdym z nich może pojawić się jakaś trudność. Po 10 latach możemy być cały czas na etapie pierwszym, tak silne mogą być w nas różnego rodzaju mechanizmy obronne.