O tym, dlaczego osoby w żałobie chowają zdjęcia bliskich, jak żałoba przewartościowuje życie i dokąd zmierza ten proces, w rozmowie z Agnieszką Małecką mówi Aleksandra Słupecka, psycholog z Centrum Psychologiczno-Pastoralnego "Metanoia" w Płocku.
Agnieszka Małecka: Świat wokół nas chce, abyśmy byli dyspozycyjni i efektywni. Czy nie jest trochę tak, że w takich warunkach po prostu nie ma czasu na żałobę?
Aleksandra Stupecka: To również my nie dajemy sobie takiego czasu, a żałoba go potrzebuje. Ona wymaga tego, by się zatrzymać, wycofać z codziennej aktywności, na co często sami nie pozwalamy, bo wydaje się nam, że musimy natychmiast powrócić do dotychczasowych obowiązków. Czasem spotykam osoby w żałobie, które sądzą, iż szybki powrót do pracy pozwoli im bardziej bezboleśnie przeżyć żałobę. Myślę, że jest to niepokojący sygnał, ponieważ nie dają sobie szansy, by spotkać się ze swoimi emocjami, uświadomić sobie, że straciły kogoś bliskiego.
Czasem, gdy ktoś bardzo przeżywa żałobę, mówimy, że rozczula się nad sobą…
Trudno jest nam nie wyciągać tego typu wniosków, ponieważ nie mamy dobrych wzorców tego, jak właściwie podchodzić do osoby w żałobie. Patrząc na nią z boku, często nie wiemy, jak pomóc. Nie umiejąc trwać przy osobie, która przeżywa tak silne emocje, chcemy je zbagatelizować, by samemu obronić się przed przeżywaniem smutku czy żalu. Mówimy na przykład: „nie martw się, będzie dobrze”, sądząc, że w ten sposób pomagamy. Nie chcemy wchodzić głębiej w przeżycia osoby w żałobie, ponieważ boimy się, że obudzi to w nas jakieś trudne emocje, z którymi nie będziemy umieli sobie poradzić.
Jakie emocje pojawiają się w jej trakcie?
Żałoba to proces, gdy emocje się przenikają. Możemy odczuwać tęsknotę, rozgoryczenie, poczucie winy, bezradność, a niekiedy nawet ulgę. W czasie żałoby mamy do czynienia z podobnymi etapami, przez które przechodzi osoba dowiadująca się o swojej nieuleczalnej chorobie i bliskiej perspektywie śmierci. Dr Elisabeth Kübler-Ross wyszczególniła etap zaprzeczania, po którym następuje czas gniewu i frustracji . Następnym etapem jest okres targowania się z Panem Bogiem. Z czasem, gdy organizm jest przeciążony tymi emocjami, przychodzi etap wyczerpania, w którym może pojawić się depresja. Docelowym punktem, do którego dążymy w pomocy osobom w żałobie, jest akceptacja sytuacji straty. Dla niektórych jednak ten etap jest bardzo trudny do osiągnięcia nawet przez kilka czy kilkanaście lat. Osoby w żałobie, godząc się ze śmiercią kogoś bliskiego, zaczynają niejednokrotnie zauważać, że to bolesne doświadczenie coś im dało, pozwoliło bardziej docenić jakąś wartość, dostrzec, jak ważna jest dla nich rodzina czy małżeństwo. To jednak nie oznacza, że silne emocje przeżywane na początku żałoby nie będą obecne na późniejszych jej etapach.
Mężczyźni i kobiety różnie to przeżywają?
Kobiety są bardziej skłonne o mówić o swoim bólu, mężczyźni zaś często nie pozwalają sobie, by spotkać się z trudnymi emocjami. Mężczyzna wyraża swoje emocje w postaci gniewu i złości, które przysłaniają to, co jest głębiej - żal, smutek, poczucie krzywdy, to wszystko, do czego tak trudno mu się przyznać.
Co jest symptomem, że żałoba nie zmierza do uleczenia?
To mogą być sytuacje, gdy ktoś nie godzi się ze śmiercią bliskiego i mówi: „on wcale nie umarł” lub „nie pozwolę jej odejść”. Znakiem ostrzegawczym jest, gdy zmarłe dziecko lub współmałżonek jest w pewien sposób „gloryfikowany”; jego zdjęcia, rzeczy są na domowym piedestale. Dostrzegam, że ktoś przechodzi do kolejnego etapu procesu żałoby, m.in. wtedy, gdy z większym spokojem podchodzi do oglądania zdjęć czy pamiątek. Spotykam rodziców, którzy po śmierci dziecka obawiają się nawet dotknąć rzeczy zmarłego. Pozostawiają dziecięcy pokój w niezmienionym stanie. Gdy słyszę o tego typu sytuacjach, staram się pokazać rodzicom, iż może być to sygnał, że zatrzymali się w procesie żałoby i nie chcą przejść do jej kolejnego etapu. Niekiedy zauważam, że rodzice potrzebują tygodni czy nawet miesięcy, by wykonać kolejny mały krok naprzód. Z czasem zaczynają segregować mniej istotne pamiątki, pozbywają się części rzeczy, zakładają księgi pamiątkowe, gdzie wklejają zdjęcia, do których wcześniej nie mieli odwagi zajrzeć.
A na czym polega dojrzałe spojrzenie na doświadczenie straty?
Patrząc na doświadczenie straty w sposób dojrzały, pozwalamy, by budziło w nas ono silne emocje. Kiedyś przeczytałam, że żałoba to cena, jaką płacimy za miłość. Gdy kogoś bardzo kochamy za życia, niezwykle mocno cierpimy po jego odejściu. Żałoba się kończy, lecz nasza tęsknota trwa nadal. Znakiem dojrzale przeżytej żałoby może być to, że w momentach rocznicowych, takich jak rocznica śmierci czy urodzin osoby zmarłej, pozwalamy sobie wyrażać rozgoryczenie, smutek czy gniew, a nie blokujemy się na nie. Osoby, które przechodzą proces żałoby w sposób dojrzały, niekiedy przewartościowują całe swoje życie.