Do 37 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych zamachu na plaży w tunezyjskim mieście Susa (Sousse). Wśród ofiar są zagraniczni turyści, w tym Brytyjczycy, Niemcy i Belgowie - poinformowało tunezyjskie ministerstwo zdrowia. Nie ma Polaków - podało polskie MSZ.
- Do Susy zmierzała dzisiaj grupa polskich dziennikarzy. Wyjechali na zaproszenie izby turystycznej - podał na Twitterze dziennikarz TOK FM Dariusz Zalewski.
Świadek cytowany w TVP Info potwierdził, że w hotelu było 6 Polaków, ale żadnemu z nich nic się nie stało.
Domniemanym autorem krwawego zamachu, do którego doszło na plaży w tunezyjskim mieście Susa (Sousse), był tunezyjski student nieznany policji. Zamachowiec ukrywał broń w parasolu plażowym - poinformował przedstawiciel tunezyjskich władz.
Premier Ewa Kopacz poinformowała w Brukseli, że jest w kontakcie z polskim MSZ, które sprawdza, czy w zamachu w Tunezji mogli zostać poszkodowani obywatele polscy.
"W tej chwili jestem na tzw. gorącym łączu z naszym MSZ. Oni z kolei poprzez naszą placówkę dyplomatyczną, czyli poprzez ambasadę, ale również z biurami podróży starają się zidentyfikować, czy rzeczywiście tam byli Polacy" - powiedziała premier dziennikarzom po zakończeniu szczytu UE w Brukseli.
Brytyjski turysta Gary Pine opowiedział telewizji Sky News o "masowej ucieczce" z plaży, kiedy padły strzały. Gościom w jego hotelu powiedziano najpierw, żeby pozamykali się w pokojach. Później poproszono ich o przejście do lobby. Inni naoczni świadkowie mówią o panice na plaży.
Susa nad Morzem Śródziemnym jest jednym z najpopularniejszych ośrodków wypoczynkowych w Tunezji, popularnym wśród turystów z Europy i z państw Afryki Północnej. Turystyka jest bardzo ważnym źródłem dochodów dla gospodarki tunezyjskiej.
W marcu islamiści zaatakowali muzeum Bardo w Tunisie, zabijając ponad 20 zagranicznych turystów. Wśród zabitych byli m.in. turyści z Polski, Japonii, Francji i Włoch. Podczas operacji sił specjalnych zginęli też dwaj napastnicy.