„Gazeta Wyborcza” - zmuszona wyrokiem sądu - przeprosiła w dzisiejszym numerze Grzegorza Brauna za podanie nieprawdziwych informacji jakoby promował on faszyzm. Ale obok napisał: „Podtrzymujemy, że Grzegorz Braun głosi poglądy faszystowskie”.
Dziennik poświęca tej sprawie całą drugą i trzecią kolumnę, nadto część strony pierwszej. Stara się na nich wykazać, że Grzegorz Braun jednak promuje faszyzm. To znaczy, że gazeta powtarza czy trwa w naruszeniu prawa, stwierdzonym przez sąd.
- Tego nie da się poważnie skomentować - śmieje się adwokat dr Krzysztof Wąsowski. - „Gazeta Wyborcza” chce sponsorować Grzegorza Brauna - dworuje sobie prawnik.
A mówiąc już poważnie, tłumaczy, że sytuacja prawna jest obecnie taka, że GW naruszyła dobra osobiste i dostała sądowy nakaz przeproszenia. Trwanie w tym naruszeniu czy jego powtarzanie powoduje, że Grzegorz Braun, mając w ręku precedensowy wyrok, ma kolejne roszczenia, których słuszność jest łatwiejsza do udowodnienia. - Jeżeli przeproszenie okazało się za mało dotkliwą sankcją, Grzegorz Braun będzie pewnie mógł wystąpić o zadośćuczynienie finansowe - komentuje prawnik.
Na co więc liczy redakcja GW?
- Na to, że inny sąd oceni tę sprawę inaczej. Bo rzeczywiście w naszym systemie prawnym wyrok jednego sądu nie wiąże innego - przyznaje dr Wąsowski. Dodaje, że w procesach, dotyczących naruszenia dóbr osobistych, możliwe są dwie linie obrony: pierwsza to dowód prawdy, a druga to wykazanie, że pozwany dołożył należytej staranności. - Wykazanie tego drugiego będzie w tym przypadku bardzo trudne - ocenia prawnik.