Kiedy 10 lat temu umierał Jan Paweł II, Lucyna Żółkiewska z Zielonej Góry była na pielgrzymce we Włoszech. Widziała, jak papież ostatni raz błogosławił pielgrzymom z okna swojego apartamentu.
02.04.2015 r., godz. 6.00 rano
Telewizja pokazuje migawki z podróży ojca świętego i kościoły pełne wiernych modlących się za papieża. Jeszcze nic konkretnego nie wiemy.
W studiach telewizyjnych politycy, artyści, dostojnicy kościelni udzielają wywiadów w nastroju pogodnej zadumy, jakby wygłaszali epitafia na cześć Jana Pawła II czy Karola Wojtyły.
Wszyscy mówią o człowieku żywo reagującym na kontakt z drugim człowiekiem, o poczuciu humoru, zwłaszcza w kontaktach z młodzieżą. Mówią o papieżu, który ulegał wzruszeniom.
Godz. 9.00
Ks. Dariusz przekazuje nam informację, że papież wieczorem napisał na kartce: "Jestem zadowolony. Bądźcie też”. Odmawiamy modlitwy w intencji ojca świętego, który w swym cierpieniu do końca jest wierny Bogu.
Chciałoby się powrócić na plac św. Piotra, by być przy Janie Pawle, ale musimy wracać do Polski. Podczas przejazdu autokarem trwamy na modlitwie, nasłuchujemy wiadomości z radia, a podczas przerwy w San Marino w kościele parafialnym sprawujemy Mszę za ojca świętego.
Ostatnia przerwa przed całonocną podróżą: plac św. Marka w Wenecji. Nawiedzamy kościół św. Marka, gdzie trwa nabożeństwo w intencji papieża. Chwila zadumy, potem tramwaj wodny w stronę parkingu.
Przy autobusie słyszymy wiadomość: "Ojciec święty Jan Paweł II nie żyje. Zmarł o 21.37”.
Wspólnie odmawiamy "Anioł Pański" za papieża i w absolutnej ciszy wsiadamy do autokaru. Ta cisza łączy nas w żalu po stracie ojca. Czujemy się jak uczniowie Jezusa po Jego śmierci.
Choć tak bardzo się nie lękamy, bo wiemy, że Jezus zmartwychwstał i ufamy, że Jan Paweł II jest już w domu Ojca, tak jak tego pragnął.
W tej chwili ciszy każdy z nas żegnał się z ojcem świętym, dziękując mu za to, czego dokonał w naszym życiu. Potem odmawialiśmy część chwalebną Różańca, polecając Maryi duszę papieża, który zawierzył Jej cały swój pontyfikat.
Polecaliśmy Bogu trudny czas, jaki nastał dla Kościoła do czasu wyboru nowego papieża, a także wszystkich, którzy opłakują śmierć papieża Jana Pawła II.
03.04.2015 r., Niedziela Miłosierdzia Bożego
Święto ustanowione prze naszego kochanego papieża. Godz. 12.00 i pierwszy "Anioł Pański" bez papieża w intencji Jana Pawła II...
03-08.04.2015 r.
Już w Polsce. Cały świat pogrążony w żałobie. Ojcu świętemu udało się zjednoczyć wszystkich ludzi. Na ten czas powstała jedna owczarnia i jeden pasterz. Pokazał nam, że jest to możliwe, że wszystko zależy od nas.
W moim kościele w prezbiterium wystawiono portret Jana Pawła II, przy nim dzień i noc pali się znicz, obok wyłożona księga z kondolencjami. Parafianie wpisują swoje odczucia i podziękowania za pontyfikat naszego rodaka. Również spisuję to, co mi serce podyktowało:
„Ojcze Święty, dziękuję Panu Bogu, że dał nam Ciebie. Dziękuję, że od 1996 roku Twoje błogosławieństwo spływa na nasz dom poprzez członków rodziny, którym osobiście błogosławiłeś i dziękuję za różaniec otrzymany z Twoich rąk, Ojcze. Nigdy nie zapomnę przeżyć związanych z Twoją modlitwą 13 października 2000 roku przy figurze Matki Bożej Fatimskiej na placu św. Piotra. Twój głos otulał mnie wtedy i chronił przed całym złem tego świata. Twoja modlitwa mnie uzdrowiła. Było mi wtedy tak bezpiecznie... Do dziś tęsknię za tym uczuciem. I teraz ta ogromna łaska ostatniego błogosławieństwa... Pomimo smutku po odejściu wielkiego człowieka, jestem szczęśliwa, że dotknęłam świętości”.
W naszej parafii wszystkie stany trwają na czuwaniu modlitewnym dzień i noc. Koło Gospodyń Wiejskich na zewnętrznej ścianie nowo wybudowanej części świątyni zawiesiło duży portret papieża, a pod nim panie ułożyły duży zarys krzyża. Ludzie przychodzą i ustawiają zapalone lampki. Jako wyraz hołdu dla ojca świętego powstaje nowa róża różańcowa imienia Jana Pawła II.
8.04.2015 r., piątek, dzień pogrzebu papieża
Godzina 9.45. Przed rozpoczęciem transmisji idę ustawić zapalony znicz pod portretem papieża. Ulice wyludnione. Z rzadka główną ulicą przejeżdża samochód.
Obok krzyża z lampionów już powstaje "płonące” serce. Po chwili zadumy odchodzę. Spostrzegam jeszcze młodzieńca nadchodzącego ze swoim światełkiem pamięci. Myślę, że po transmisji Mszy z Watykanu, z pogrzebu ojca świętego, całe serce będzie wypełnione zniczami.
Wracam do domu i z rodziną łączymy się poprzez telewizję z całym światem, który uczestniczy w pogrzebie papieża. Polski rząd zaapelował do zakładów pracy, by to był dzień wolny od pracy, więc prawie wszyscy żegnamy naszego wielkiego rodaka. Tłumy zgromadzone na placu św. Piotra i w całym Rzymie nawołują: "Natychmiast święty!”.
W niedzielę, przy zmianie tajemnic różańcowych, dostaję tajemnicę bolesną - "Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu". Czytam rozważanie: "Na Golgocie Jezus składa za nas w ofierze swoje życie. Wybiła godzina naszego odkupienia. Przedziwna jest tajemnica śmierci Chrystusa, który przez śmierć Swoją uśmiercił śmierć naszą i przywrócił nam życie... Matko Życia, Ty stanęłaś na czele orszaku zmartwychwstałych, bo Ciebie nie dotknął cień śmierci... Pragniemy podążać za Tobą tą drogą i innych tą drogą prowadzić”.
Ojciec święty Jan Paweł II, nasz kochany rodak, tak właśnie zrobił. Oddał się cały Maryi i innych tą drogą prowadził. Przedziwna jest tajemnica jego śmierci, skoro miliony ludzi podążają do Rzymu na ostatnią audiencję, na jego pogrzeb. Ojcze święty, ty nam pokazałeś, że Bóg jest miłością, że Bóg jest miłosierny. Dziękuję.