Porozumienie w sprawie programu nuklearnego Iranu mogłoby skłonić inne państwa regionu do rozwijania programu produkcji paliwa jądrowego - powiedział wpływowy członek saudyjskiej rodziny królewskiej w wywiadzie dla BBC opublikowanym w poniedziałek.
"Zawsze mówiłem, że niezależnie od tego jak skończą się te rozmowy, my będziemy chcieli tego samego" co uzyska Iran - powiedział książę Turki al-Faisal.
Były szef saudyjskiego wywiadu oraz były ambasador w Waszyngtonie i Londynie wyjaśnił, że jeśli Iran będzie miał możliwość wzbogacania uranu, "o to samo poprosi nie tylko Arabia Saudyjska". "Cały świat będzie miał otwarte drzwi, by pójść tą drogą bez żadnych ograniczeń i taki jest mój największy zarzut" wobec negocjacji prowadzonych przez grupę sześciu mocarstw (USA, Francję, W. Brytanię, Chiny, Rosję oraz Niemcy) z Iranem - dodał.
Celem tych rozmów jest przekonanie władz w Teheranie do ograniczenia, a nie zakończenia programu nuklearnego w zamian za złagodzenia sankcji, które nadwerężyły w ostatnim czasie irańską gospodarkę. Krytycy twierdzą, że może to wywołać wyścig zbrojeń jądrowych w regionie, który już jest targany przez irańsko-saudyjską rywalizację - pisze BBC News.
Nowy termin zawarcia ostatecznej umowy z Iranem upływa 30 czerwca, ale negocjatorzy mają nadzieję osiągnąć porozumienie co do głównych punktów do końca marca. W związku ze zbliżającym się terminem Arabia Saudyjska podpisała w ubiegłym tygodniu porozumienie o współpracy jądrowej z Koreą Południową. Obejmuje ono plan zbadania możliwości budowy dwóch reaktorów jądrowych w królestwie. Władze w Rijadzie podpisały też umowy o współpracy nuklearnej z Chinami, Francją i Argentyną; w ciągu 20 lat zamierzają zbudować 16 reaktorów atomowych.
Amerykański sekretarz stanu John Kerry podczas niedawnej wizyty w Rijadzie zapewniał Arabię Saudyjską i innych sojuszników znad Zatoki Perskiej, że USA zaakceptują tylko takie porozumienie, które uniemożliwi Iranowi budowę broni jądrowej.
Kerry usłyszał w odpowiedzi, że dla Arabii Saudyjskiej i innych krajów poparcie Iranu dla szyickich ugrupowań zbrojonych w regionalnych konfliktach jest takim samym problemem jak perspektywa budowy przez Teheran broni nuklearnej. "Iran już jest uciążliwym graczem na wielu frontach w świecie arabskim, w Jemenie, Syrii, Iraku, Palestynie czy Bahrajnie" - powiedział Turki. "Koniec zagrożenia związanego z budową broni masowego zniszczenia nie będzie końcem naszych kłopotów z Iranem" - dodał.
Najwięcej obaw wśród Saudyjczyków budzi poparcie Iranu dla szyickich milicji w Iraku w walce z dżihadystami z Państwa Islamskiego (IS). Ta rola Iranu stała się bardziej widoczna podczas walk o iracki Tikrit, kiedy generał Kasim Sulejman, dowódca irańskiej formacji al-Kuds, czyli specjalnej jednostki Gwardii Rewolucyjnej, otwarcie dowodził szyickimi siłami. "Wydaje się, że teraz Iran rozszerza swą okupację Iraku i to jest nie do zaakceptowania" - podkreślił książę Turki.
Przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Martin Dempsey mówił wcześniej, że wsparcie ze strony Iranu podczas walk o Tikrit może być pozytywne, o ile nie będzie oznaczało dalszych podziałów na tle wyznaniowym. Jednak podczas niedawnej wizyty w Bagdadzie generał wyraził obawy, że szyiccy przywódcy polityczni w Iraku nie podejmują obiecanych działań na rzecz zniwelowania różnic z sunnickimi plemionami i ostrzegł, że może to osłabić koalicję przeciwko dżihadystom, której Arabia Saudyjska jest częścią.
Porozumienie sześciu mocarstw z Iranem ma zastąpić tymczasową umowę zawartą 24 listopada 2013 roku. Przewidywała ona zamrożenie niektórych części irańskiego programu nuklearnego w zamian za częściowe zniesienie międzynarodowych sankcji. Kraje Zachodu obawiają się, że Iran dąży do zbudowania broni atomowej, tymczasem władze w Teheranie podkreślają, że ich program nuklearny ma charakter pokojowy.